wtorek, 31 grudnia 2013

Rozdział 9

Zostałam brutalnie wyciągnięta z Wielkiej Sali.
Przecież ta ruda dziewucha prawie wyrwała mi rękę!
Eh..
-Ginny! Au! O co chodzi?
-O co chodzi? Może ty mi powiesz - prychnęła oburzona.
-Ale z czym!
-Ty już wiesz o co chodzi.
-Ginny.. natychmiast wytłumacz mi o co Ci chodzi.
-No jak to o co! O to ,że podoba Ci się Malfoy!
Gdybym miała w ustach picie.. teraz wylądowało by na mojej Rudej przyjaciółce.
A niech to szlag ,że jej to przyszło do głowy!
-HAHAHAHA Ale ,że jak?
-No tak!
-Nie masz czasem gorączki? Hmm?
-Nie sądzę. Dobra mniejsza o to przyjdziesz na jutrzejszy mecz?
-Nie wiem ,sama a po za tym ty nie grasz więc?
-Proszę. Pójdź ze mną. Mam pomysł .
-To znaczy?
-To znaczy ,że dowiesz się później Mionka.
-Ale..
-Nie ma żadnego ale.
-Owszem jest!
Spojrzała na mnie sarkastycznie.
-Czy ten twój 'POMYSŁ' nie ma nic wspólnego z Harrym?
-To pa.
-Ale.. eh no pa.

                                                        *       *       *

Boże ,dlaczego mi to robisz?
Dlaczego nie możemy mieć nowego nauczyciela od Eliksirów..
Już za 43..a nie.. 40 sekund będzie Nas męczyć cholerny Snape.
*ding*
Już za o sekund.
Wspaniale.
O nie.
Nie siadam w pierwszej ławce!
Nie ma mowy!
Tak,tak ,żebym znów zaczęła kichać!
 Czy tu nie ma żadnego wolego miejsca?!
O jest..
O NIE.
NIE .
CO TO TO TO NIE!
-Zabini wynocha mi stąd.
-Hermiono nie wydaje mi się aby to miejsce było twoje.
Czyż ty nie siedzisz zawsze w PIERWSZEJ ławce? Czyżby nasz profesor Ci się naprzykrzył?
Albo może ty coś schrzaniłaś? - wszystko to mówił tak by wszyscy w klasie to  słyszeli prócz Snapa
W klasie było słychać jeszcze chichot tlenionego i nic po za tym.
-Nie Zabini.
-GRANGER! ZABINI! Siadać i nie gadać!
No nie.. mam siedzieć z Blaisem? Jakaż ciekawa będzie ta lekcja.
-Przepraszam ,to przez tego blond przydupasa.
Co?
-Ale o co Ci teraz chodzi?
-O to ,że Malfoy mnie przekupił.
-SŁUCHAM.
-No tak. Ma mi kupić trzy Ogniste , za to ,że Cię troszkę podenerwuję.
-Co za...
-Panno GRANGER a gdzie Pani  była zeszłej nocy? - spytał kpiąco Snape
-Jaa..ja.. ja..
-Ona była ze mną.- Odezwał się głos z końca sali.
Rozeszły się szepty zdziwienia i zdumienia.
-Była ze mną na patrolu.
-Tak ale później już nie  wiesz Malfoy co się z nią stało.
-Owszem wiem. Również była ze mną.
-Hahahah,chyba kpisz MALFOY. Hermiona nigdy by z tobą nigdzie nie poszła!-odezwał się już zburaczały ze złości Ron.
-WEASLEY A CIEBIE KTOŚ PYTAŁ O ZDANIE? - zapytał rozwścieczony Snape.
-A ty MALFOY NATYCHMIAST MASZ MI SIĘ WYTŁUMACZYĆ CO ROBIŁEŚ Z PANNĄ GRANGER.
-Spałem
-SŁUCHAM?-wykrzyknęłam równocześnie ze Snapem.
-Znaczy się nie ,że spaliśmy spaliśmy tylko ja nocowałem na kanapie a ona na moim łóżku.
-A DLACZEGO TAK?
-Ponieważ Hermionie na łóżku wylało się picie.
NA MERLINA! Jak on świetnie kłamie.
-Ale czy GRANGER nie mogła iść do jakiejś DZIEWCZYNY?
-Niestety,ale przyszliśmy z patrolu i było już późno.
-Granger ,czy tak właśnie było?
Spojrzałam ukradkiem na Malfoya który patrzył na mnie swoim zimnym spojrzeniem.
-Taakk..panie Profesorze..
-Coś mi się nie chce wierzyć ,że ty i pan Malfoy spaliście razem w łóżku.
-No to przykro mi Profesorze Snape ale taka jest prawdą no bo wie Pan tak robią pary.
-Jakie pary?!
-No wie Pan chłopak z dziewczyną..
Wybauszyłam oczy ,zrozumiałam do czego on dąży.
-Czy ja mam rozumieć ,że TY i GRANGER jesteście parą?!
Po klasie przeszedł szum,śmiechy i różne negatywne odgłosy.
-Dobrze pan zrozumiał panie profesorze.
Klasa ucichła.
Ja zrobiłam się nadzwyczajnie czerwona.
Snape dostawał szału.
A Malfoy spokojnie sobie stał.
Jak gdyby nigdy nic.

                                           *    *   *

Ktoś puka.
Nie otwieram.
Nie chcę.
Nikogo słyszeć.
Widzieć.
Nic.
Pustka.
Wtulona w poduszę z gorącym kakaem spokojnie zasnęłam.
Nie myśląc o niczym.

                                           *   *   *

Znów ten koszmar.
Ten sam facet.
Który mnie przeraża a zarazem powoduje na mojej twarzy ..uśmiech?
Boje się go.
Ale mam wrażenie ,że to ktoś bliski.
Nie wiem kto to i kim jest.

                                          *   *   *

Nad ranem wstałam jak gdyby nigdy nic.
No tak przecież dziś Sobota.
Jak dobrze.
Poszłam do łazienki i ku mojemu zdziwieniu nie spotkałam tam wrednego,chamskiego,głupiego,przebrzydłego,kłamiącego i brzydkiego blondyna.
Eh.. co ja mówię?
No bez przesady brzydki to on nie jest..
Ma ładne włosy..
I klatę..
A ZRESZTĄ.
Do dupy z nim !
Malutka sówka zastukała dzióbkiem w moje okno.
Sowa rodziców.
Prędko otworzyłam list i zaczęłam czytać.

                            
Kochana Hermiono!
Razem z twoim Tatą zamierzamy wyprawić imprezę z okazji imienin.
Będzie na niej Ciocia Annie ,Wujek John i ich syn Patrick.
Rozmawialiśmy już o tym z Profesor McGonagall i teraz czekamy tylko na twoją zgodę.
Imieniny odbędą się w Sobotę od 17:30
                                                          -Twoi na Zawsze Mama z Tatą.

Oooo. Margge'owie.
Świetnie.
Może trochę odpocznę w końcu od tej nauki.. i Malfoy'a.
Tak ,to dobry pomysł.

                               Kochani Rodzice!
                      Oczywiście ,że przyjdę.
                         Będę o punktualnie.
                                                - Wasza Hermiona

Jeszcze nie zdążyłam wysłać odpowiedzi a już przyleciała kolejna sowa.
Jak mniemam Alexi
Kolejny list od rodziców?
A może się rozmyślili?

                                         Hermiono!
Wybacz ,że jeszcze Ci zawracam głowę i ,że nawet jeszcze nie wysłałaś nam swojej
odpowiedzi ale jeżeli już zdecydujesz się przyjść na imieniny to bardzo prosimy abyś zabrała
jakiegoś bliskiego Ci 'kolegę' chcielibyśmy poznać kogoś po za Weasley'ami i Potterem.;)
                                                        -Ciekawi Rodzice 
ALE ,ŻE JAK?
Nie wierzę.
Jeszcze raz zaczęłam czytać.
"Wybacz ,że jeszcze raz..."
CO?!
Pff!
Ale niby kogo ja mam ze sobą zabrać?
Rona tak czy siak bym nie wzięła.
Harry? No nie chcą.
NO TO KOGO JA MAM DO CHOLERY ZABRAĆ?
___________________________________________________
Witam po długiej przerwie!
Przykro mi,że jakiś czas mnie tu nie było.. no ale muszę się
przyznać ,że nie wiedziałam ,że prowadzenie bloga będzie
tak trudne.
Nie ,nie przerywam pisania.
Po prostu będę rzadziej pisać posty.
I tyle.

Za rozdział możecie podziękować
 mojej koleżance Mai i jej kuzynce dzięki
którym ten rozdział jest już dziś.


                                              

wtorek, 19 listopada 2013

Rozdział 8


      Zaczerwieniona wybiegłam z łazienki i dopiero po jakiejś chwili zdałam sobie co ON do mnie powiedział.

Nie myśląc co właściwie robię stanęłam na chwilę w miejscu po czym szybko zawróciłam do uśmiechniętego Ślizgona i dałam mu soczysty strzał w policzek. Podeszłam do bruneta skinęłam głową wypowiadając 'dzięki' i wyszłam tą samą drogą którą tu weszłam.

                                                        *    *    *

Szybkim machnięciem złapałem się za bolący policzek z grymasem na twarzy.
-Stary co ty jej zrobiłeś - parsknął zdezorientowany brunet.
-Prawiłem jej komplement.
-Hahahahahahahahaha CO? Hahaha ty szlamie? W dodatku Gryfonce! A to nowina.
-No.
-Boże to co ty jej powiedziałeś?
-Za dużo chcesz wiedzieć Blaise.. za dużo.
I wyszedłem.

                                                      *    *    *

Idąc po dość ciemnym tunelu szłam mocno wkurzona.
Słyszałam za sobą kroki .
Zapewne nijakiego blondyna.
Przyśpieszyłam tępa.
O nie. Co to to to nie.
Nie mam najmniejszego zamiaru go dziś spotkać.
Ani dziś ani jutro ani w najbliższym terminie.
Jeszcze czego!
Co on sobię myślał tak mnie obrażając!
Cholerni Ślizgoni!
Wyczołgałam się z tego okropnego tunelu i idąc przez Zakazany Las znów usłyszałam kroki.
Lecz w stu procentach byłam pewna ,że to nie Malfoy.
Te kroki były ciężkie jak gdyby stado koni kopnęło w drzewo.
-O cholibka! Mionka?
-O Boże Hagrid co ty tu robisz?-zapytałam z przerażeniem.
-Mioneczko to chyba ja ciebie o to powinienem spytać hehe.
-No tak, możemy pogadać o tym kiedy indziej? Hagridzie jak daleko stąd jest Zamek?
-Eeee jakieś dwadzieścia kroków stąd?
Odwróciłam się do tyłu.
No tak. Szłam w złą stronę.
Eh..
-Dziękuje Hagrdzie i do zobaczenia.
Idąc do Zamku oczywiście kilka razy musiałam się potknąć i jakoś za każdym razem niby 'wydawało mi się' ,że ktoś się śmieje.
Dupek.
Jeszcze jeden zakręt i o.
W Wielkiej Sali po raz pierwszy było tak głośno.
-Cześć Miona.
-O Witaj Harry.
-Jak Ci się spało w pokoju na przeciwko twojego wroga?
O Boże.
No tak!
Przecież przyszłam tak sobie w spódniczce w dodatku nie swojej!
O MÓJ BOŻE! Parkintson nie może mnie zobaczyć!
Szlag.
Oto jak wygląda moja sytuacja:
Już pierwszego dnia w Hogwarcie nie wróciłam do swojego prywatnego dormitorium 
obok mnie zamieszkuje mój wróg numer jeden którego również w nocy nie było bo był ze mną.
A dlaczego? Bo jest Prefektem tak jak ja.
A dlaczego nas nie było? 
Bo nie zwracaliśmy czasu na godzinę i później gonił nas duch Snape.
Czyż to nie zabawne?
A jeszcze później dowiedziałam się o zbudowanym tunelu do Pokoju Wspólnego Slytherinu.
A co było później? A to jeszcze bardziej zabawne.
Musiałam spać z Malfoy'em w jednym łóżku.
A w czym? W jego koszuli.
SAMEJ KOSZULI.
A później o 6 rano zbudził nas z piskiem dziewczynki Pan Zabini który to 
był bardzo podekscytowany tym ,że nic nie pamiętamy a nawet nic nie piliśmy .
ŚWIETNIE.
A potem weszła Pansy i zaczęła wypytywać Blaisa dla kogo pożyczył ubranie.
Później mój drogi Malfoy podglądał mnie gdy się przebierałam i nawet prawił mi WSPANIAŁY KOMPLEMENT taki wspaniały ,że aż później dostał w ryj.
Tak. 
WRĘCZ ŚWIETNIE ZAPOWIADA SIĘ DALSZY POBYT W HOGWARCIE.
Tylko.. jak ja się teraz wytłumaczę Ginny ,Harry'emu no i Ronowi?
UGH.
-Tak ,tak świetnie nawet Malfoy się trochę ogarnął - skłamałam.
NO TAK JASNE MALFOY SIĘ OGARNĄŁ. PEWNIE. LUDZIE WIERZCIE W CO CHCECIE ALE JAK KTOŚ WAM POWIE ,ŻE MALFOY SIĘ USPOKOIŁ ZE SWOIM ZBOCZENIEM LUB DOKUCZENIEM TO WYŚLIJCIE GO DO PSYCHIATRYKA! 
-Minka? Czemu jesteś cała czerwona? Może idź do Pani Pomfrey?
-Co? A nie ,nie po prostu myślę o czymś.
-O czym?
-O zabiciu Malfoya.
-Mówiłaś ,że nie dokuczał ci.
HAHAHAH JASNE. 
-Tak, Tak to po prostu moje codzienne plany na przyszłość.
-Ah. No tak. A teraz siadaj i coś zjedz.
Skinęłam głową i siadłam do stołu.
Nalałam sobie owsianki ale nawet nie zdążyłam zjeść łyżki bo dostałam 'liścik'.


                Na prawdę chcesz mnie zabić? ;c 
                        - Ten o którym marzysz.

BOŻE JA GO ZABIJĘ.
Marzyć? OWSZEM ALE MARZYĆ O NIM POD PIŁĄ ŁAŃCUCHOWĄ ALBO MOŻE PRZYWIĄZANEGO DO TORÓW GDZIE ZA JAKIŚ CZAS POCIĄG BY GO PRZEJECHAŁ.
Szlag mnie trafi już pierwszego dnia!
Wiem.
Wiem co go wkurzy.

Złapałam za pióro i zaczęłam pisać.

          Tak bardzo chciałabym zobaczyć jak Greengass się na ciebie rzuca.                 Nawet sama bym się poświęciła i przywiązałabym cię do krzesła.
                 Ciekawe co by z tobą zrobiła. Twoje życie w jej rękach.
                                                          -Ta której uwielbiasz prawić komplementy


Zwinnym ruchem odesłałam karteczkę krótkim zaklęciem i patrzyłam na twarz blondyna.
NO NIECH SIĘ WKURZY.
Oczywiście wyszło NIE po mojemu i blondyn zamiast się wkurzyć się mocno uśmiechnął.
Jak nigdy.
Znów zaczął coś bazgrać
Nagle karteczka wylądowała przed moim nosem

                            Miona czy ty nie za dużo o mnie myślisz? 
                                                                           - D.MWTF?
Jaka MIONA?!
Znów zaczęłam bazgrać.

                      Oj Malfoy ,ja? A czy to nie ty przypadkiem napisałeś przed chwilą
                       DO MNIE 'Miona'?
                                                                          - H.G

Wysłałam jednym machnięciem ręki pogniecioną karteczkę i patrzałam jak po raz pierwszy w
życiu twarz Dracona Malfoya robi się purpurowa.
Chłopak spojrzał na mnie.
Jego wzrok nie był podły ,czy chamski był.. raczej miły,ciepły.
-Ej Miona co ten Malfoy się tak na ciebie gapi?-wykrzyknął Dean z końca stołu Gryfonów.'
Nagle cała Wielka Sala ucichła.
Wszyscy spoglądali to na mnie to na platynowego blondyna.
Nawet nauczyciele patrzeli.
A my?
A my oboje byliśmy purpurowi.
Co było nie typowym zjawiskiem dla Blondyna.
Bo on NIGDY. Ale to nigdy nie był zaczerwieniony a co dopiero PURPUROWY.
Nagle ktoś wyciągnął mnie za rękę z Wielkiej Sali.
_______________________________________________
No hej!
Przepraszam ,że rozdziały tak rzadko no ale.. ;>
Eh. Szkoła i w ogóle.
Jak się podobał rozdział?:D
Jak myślicie kto wyciągnął Hermionę z WS?:)
CZEKAM NA KOMENTARZE KTÓRE MNIE BARDZO MOTYWUJĄ!:)
No i pozdrawiam Wszystkich którzy czekali na ten rozdział.<3
Pozdrawiam,Natalie:)


sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 7

[-Granger czy ty możesz powiedzieć mi o co w tym wszystkim chodzi?- wyjęknął Zabini.]

-Sama nie wiem.-wyjąkałam zmieszana.
-Draco?! Możesz mi to wytłumaczyć?!-krzyknął zrozpaczony.
Blondyn niezdarnie uniósł głowę z czupryną która stała na wszystkie strony świata.
-O co chodzi?-zapytał zmieszany z zachrypniętym głosem.
Rozejrzał się po pokoju i wystraszony zaczął krzyczeć.
-O NA NOS VOLDEMORTA ,GRANGER CO TY TU ROBISZ?!
-No właśnie nie do końca wiem.- mruknęłam.
-Czekaj ,czekaj.. jeżeli ci naobiecywałem ,że będziesz moją dziewczyną,narzeczoną czy kimkolwiek innym to nie byłem do końca świadomy o czym mówię.-wyrecytował niczym by go znał na pamięć.
-Boże.Mam nadzieję że ty.. ja.. MY niczego głupiego nie zrobiliśmy.

Nic nie pamiętam.
-No widzisz Granger jak się składa. Bo ja również niczego nie pamiętam.
Diabeł która godzina?
-Piąta trzydzieści.
-CO?! Spałem zaledwie godzinę a ty mnie budzisz?!
-Idioto a zdałeś sobie sprawę z tego ,że niby skąd miałem wiedzieć ,że spałeś
tylko godzinę? -zakpił brunet.
-No w sumie.. No dobra. A teraz musimy sobie coś wyjaśnić kilka spraw z wczorajszego wieczoru.To co pamiętasz na zmianę.
-Nic nie piłem.
-Mieliśmy dyżur.
-Chyba straciliśmy rachubę czasu.. -intensywnie myślałem.
Co było nienaturalnym zjawiskiem.
-Tak ,chyba tak a potem..
-Snape nas gonił-odpowiedzieliśmy równocześnie.
Zaśmialiśmy się.
-I chyba się wywaliliśmy.. -mruknął ciszej.
-
Tak ,chyba tak.. -wyszeptałam
-I co potem?-zapytał zachwycony historią Blaise.
-Żebyśmy to wiedzieli..-mruknęliśmy równocześnie.

O matulo.
Co ja tak właściwie robię?
Jestem w pokoju Blaisa Zabinego.
U Ślizgona.
U wroga.
Oj.
Szybko zerwałam się z łóżka i już miałam wybiec z pokoju kiedy ktoś złapał moją rękę.
Tym kimś był Blaise Zabini.

-Stój. Serio chcesz wyjść do zapełnionego Ślizgonami pokoju Wspólnego Slytherinu w dodatku w TYM stroju?
Spojrzałam na mój ubiór.
Rzeczywiście.. miał rację.
Byłam tylko w koszuli..
W koszuli Malfoya!
O Boże cóż ci naiwni Ślizgoni mogli by sobię pomyśleć!
-Ej! Nie wszyscy Ślizgoni są naiwni.
Spojrzałam na niego spode łba.
-Czy ja ci już nie mówiłam czegoś związanego z zaglądaniem do MOICH myśli?

-No właśnie nie za bardzo.Możesz mi to bardziej wytłumaczyć?-odezwał się z naciskiem na słowo 'wytłumaczyć'
-Jak ja ci zaraz wytłumaczę to będziesz miał powtórkę z trzeciej klasy-wywrzeszczałam.
-
Dobra.To ja wolę nie.- odpowiedział udając teatralnie jak się boi. 
-Dobra więc co teraz?
-Hm.. ciuchy? No problem. Idę do Pansy.
-Zabini?
-Mów mi Diabeł.
-A więc Diable.. czy możesz wziąść coś co nie odkrywa więcej niż zakrywa?
-Coś się zrobi- puścił do mnie oczko.
Uśmiechnęłam się.
Zostałam sam na sam z Malfoyem.
-Jak stąd wyjdę?
-Raczej my.
Spojrzałam na chłopaka pytająco.
-No co się tak patrzysz Granger! Przecież ja też tu nie mieszkam! Zapomniałaś? -zakpił.
-No w sumie. A wiec?
-Za dużo mówisz Granger, stanowczo za dużo.
-No ok. A teraz mi odpowiedz.
-No jak mamy wyjść jak nie tym cudownym wyjściem zbudowanym przez Zajebistego mnie i mniej Zajebistego Blaisa?
Ktoś wskoczył z oburzeniem w drzwi.
-Ej! To ja jestem tej bardziej zajebisty!-oburzył się brunet.
-Tak tak.. oczywiście Diable.. - mruknął blondyn.
-Hermiono?
Spojrzałam z podejrzeniem.
Jeszcze nigdy żaden Ślizgon nie nazwał mnie po imieniu.
-Tak?
-Masz. 

Brunet podał mi na ramię wszystkie ciuchy nie były takie złe gdyby..
-ZABINI DO CHOLERY CO TO JEST?-wydarłam się rozjuszona.
-Jak to co ,nie widzisz? Szpilki.-powiedział z wyszczerzoną gębą.

-Zabini nie przeginaj A TY CO SIĘ ŚMIEJESZ CO?!
-Co nasza Wszystko-Umiem-Granger-Ale-Nie-Umiem-Chodzić-W-Szpilkach?
-MALFOY! Nie przeginaj. A ty Zabini masz iść do Pansy po jakiekolwiek trampki albo choć baletki.. no nie mów ,że ona nie ma zwykłych BALETEK !
-Chyba coś tam miała.. 

-No to ruchy!
Ku mojemu zdziwieniu Blaise nie udał się najpierw do drzwi lecz szepnąć coś do Draco.
-Ykhym?
-Już idę ,idę.-mruknął brunet.
W pokoju zapadła cisza lecz po chwili wpadł zdyszany Blaise.
-HERMIONA ŁAP I SZYBKO DO ŁAZIENKI RAZEM Z DRACO MUSISZ SIE PRZEBRAĆ I MUSICIE IŚĆ PANSY TU IDZIE ! 

-COOO? -krzyknęliśmy obydwoje.
Stanęłam jak wryta ale to na nic bo zaraz pociągnął mnie Malfoy za rękę.
Szybkim lecz cichym ruchem otworzył drzwi od łazienki i wepchnął delikatnie. 

Zamknął zaklęciem drzwi i przyparł mnie do ściany.
Czułam na szyi jego ciepły oddech.
Podniósł ręką moją brodę po czym przyłożył palec do ust.

Nagle usłyszałam Pansy.
-Cześć Diable.
-Siemka.
-No to gdzie ta twoja dziunia której dałeś moje buty?
-Już poszła.A po za tym masz ich mnóstwo więc nie masz się o co gniewać!
-Oj dobra dobra chociaż mi powiedz z jakiego domu bo ze Slytherin

u na pewno nie jest.
-Skąd ta pewność?
-Bo zapewne cały Slytherin by huczał o tym z kim dziś...
-Skąd pewność ,że COŚ robiłem?
-Oj Blaise..Blaise... i ty i ja wiemy to.. no ale dobra.. Co się dzieje z Dra...?
I nic nie słyszeliśmy.
-Co do jasnej choler..
Przyłożyłam mu palec do ust.
-Cii.
-Dobra Granger nie ma czasu przebieraj się.
-ŻE CO?!
-No to i ciszej troszkę.
Spojrzałam na niego wrogo i zaczęłam oglądać ciuchy.. hmm jak na Blaisa i Pansy były całkiem nie złe.. jak dobrze ,że chociaż dał mi trampki.
No więc co my tu mamy.. czarne trampki,łańcuszek z sową,czarna bokserka,tusz i spódniczka.
SPÓDNICZKA?
Wybauszyłam oczy na co blondyn zachichotał.
-A ty co?!
-Nie mów ,że spódniczek też nie lubisz-zakpił.

-A właśnie ,że lubię!-skłamałam.
-Oj nie kłam Granger oboje wiemy ,że nie i właśnie dlatego o to poprosiłem Blaisa.-wypowiedział ostanie słowa po czym sam wybałuszył oczy i złapał się za usta.
-ŻE CO?
-No nie gniewaj się Granger ja tak dla żartu chciałem..-powiedział wystraszony
-Tak,tak no przecież ty nie chciałeś!-odpowiedziałam z sarkazmem.
-No widzisz..
-IDIOTO TO BYŁ SARKAZM.
-Aaa.-Dopiero teraz zrozumiał.
-Odwróć się.
-Co?
-ODWRÓĆ SIĘ.
Blondyn posłusznie się odwrócił,a ja w tym czasie stanęłam do niego również tyłem i zdjęłam koszulę blondyna.
Założyłam dane mi przez Blaisa ubrania. Cały zestaw komponował się całkiem całkiem.
-Możesz się odwrócić. I tak wiem ,że podglądałeś.
Blondyn uśmiechnął się lubieżnie.
Wychodząc blondyn złapał mnie za ramię i szepnął do ucha:
-Fajne cycki Granger.
____________________________________
Witam Wszystkich po dość długiej przerwie.
Nie wiem jak rozdział.
Wiem ,że jest bardzo krótki.
No i bynajmniej mnie w nim podobała się końcówka.
Teraz zapewne uważacie mnie za zboczeńca.. no cóż.
Następny rozdział będzie szybciej niż ten:)
Dziękuje za 1000 wejść <3.
+ Prowadzę od dziś nowego bloga co prawda
nie od początku no ale...:)
Zapraszam również na niego i na jego nową notkę

 której drugą połowę pisałam
ja a pierwszą moja wspólniczka - Yśka <3

http://dramione-amnesia.blogspot.com/

Macie pytania? Zadajcie je w komentarzu:)
Pozdrawiam ,Natalie. <3

poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział 6 "Zakazany Las i Pokój Wspólny Ślizgonów"

[-Ty też niczego sobie- wymamrotałam jak w transie.]

Tyle emocji.
Tyle troski.
Tyle uczuć.
W jednym spojrzeniu.
W jednej chwili.
Dość długiej chwili.
Która właśnie została przerwana.
-Ja Wam dam! Wy głupie bachory!
Spacerować sobie po zamku w środku nocy!
Co to to nie! Gdzie wy jesteście?! I tak Was znajdę.-usłyszeli głos Snape-ducha.
Draco szybko wstał i jednym chwytem podciągnął dziewczynę za sobą.
Stała teraz mocno przyciśnięta do drzewa.
Tak by Snape ich nie zobaczył.
-Draco -zachichotałam.
Na co on też zachichotał dopóki nie zdaliśmy sobie oboje sprawy z tego co powiedziałam.
-Znaczy się.. Malfoy.
-Tak ,Granger.
Znów zachichotaliśmy ale tym razem głośniej.
-SŁYSZĘ WAS WY WREDNE DZIECIAKI! ZNAJDĘ WAS. -zagroził.
Nagle blondyn przyłożył mi swoją dłoń do mych ust a ciało przycisnął mocniej do drzewa.
To znaczyło tylko jedno.
Snape.
-Słuchaj mnie teraz bardzo uważnie.
Za 30 sekund wskoczysz mi na barana i pobiegniemy tajnym przejściem do Salonu Ślizgonów.
Gdzie niestety będziesz musiała nocować.
Kiwnęłam potwierdzająco głową.
-Teraz.
Szybko wskoczyłam chłopakowi na plecy i wciągu kilku sekund już biegliśmy w nieznajome mi miejsce.
Biegliśmy w stronę Zakazanego Lasu.
Zadrżałam.
Chłopak jest na prawdę wysportowany skoro biegnie ze mną na barana i to jeszcze po ciemku.
Właśnie.
Po ciemku.
Znów moje ciało przeszedł dreszcz.
-Słyszę Was!Nie uciekniecie mi! Ani mi się ważcie tam wchodzić!
Draco mimo gróźb,zakazów i krzyków nie słuchał swojego opiekuna,nauczyciela i chrzestnego w jednym.
Byliśmy już daleko od zamku.
Ku mojemu zdziwieniu blondyn wiedział w którą stronę ma biec.
A po za tym nigdy nie słyszałam by pokój wspólny Ślizgonów miał tajemne przejście! Ot co!
Byłam pewna ,że to była sprawka tego tu blondyna i jego przyjaciela Blaisa.
Nagle dotarliśmy do wielkiej skały która wyglądała jak jakaś królicza lub borsucza nora.
Nagle chłopak zrzucił mnie ze swoich pleców przez co właśnie miałam wylądować na brudnej ziemi.
Gdyby .
No właśnie "GDYBY"
Gdyby nie jeden blondwłosy Ślizgon który złapał mnie w pół i teraz byłam w jego ramionach.
Za dużo takich bliskich spotkań ze ślizgonem jak na jeden dzień.
Za dużo.
Stanowczo za dużo.
Nagle otrząsnęliśmy się z transu.
-Musisz tam wejść Granger.-mruknął chłopak patrząc wzrokiem na małą norę.
-A skąd mam wiedzieć ,że to nie jest jakiś spisek?-zapytałam podejrzanie.
-No właśnie nie będziesz wiedzieć jak nie wejdziesz. A zresztą jak chcesz to możesz tu zostać ja idę.
Miałam zostać.
Tutaj .
W Zakazanym Lesie.
Po ciemku.
Sama.
-Nie wiesz co ta ja się jednak skuszę na tą twoją propozycję.
Chłopak uśmiechnął się kpiąco.
-Czyżby Granger z Gryffindoru bała się ciemności? - powiedział podkreślając słowo "Gryffindoru".
-Nie skąd po prostu mi zimno.-skłamałam.
-Ach. Masz.- zdjął pośpiesznie bluzę po czym rzucił w moją stronę.
-Dzięki-wymamrotałam.
Bluza Ślizgona była ciutkę za duża wyolbrzymiając słowo "ciutkę".
No ale przynajmniej była ciepła i.. miała nieziemski zapach. Oczywiście jego perfum.
-Wchodź Granger.
Spojrzałam w dół i ujrzałam.. nic. Ciemność.
-Musisz zjechać na tyłku.
Usiadłam na zimnej ziemi i odepchnęłam się mocno zjeżdżając w dół.
Pisnęłam.
Nic nie widziałam. Otaczała mnie ciemność.
Naglę krzyknęłam jeszcze głośniej gdy ktoś złapał mnie od tyłu.
Nagle zdałam sobie sprawę ,że to jest oczywiście nikt inny tylko Malfoy.
Chłopak zaczął się szczerze śmiać.
Zmiażdżyłam go morderczym wzrokiem.
Momentalnie ten jego uśmieszek zszedł mu z twarzy.
I poszedł.
-Malfoy! Poczekaj.
Widziała tylko jego zarysy.
Chłopak stanął.
Podbiegłam co nie było dobrym pomysłem gdyż potknęłam się o korzeń.
Na co chłopak znów zaczął się śmiać.
Podał mi rękę.
Skorzystałam z jego pomocy i się podniosłam co chłopaka zdziwiło.
Lubiłam zaskakiwać.
No cóż taka już moja kobieca natura.
Chłopak złapał mnie w tali i pociągnął w nieznajomą stronę.
Wydawało mi się ,że schodziliśmy co raz niżej.
Nie wydawało lecz tak było.
A zdałam sobie z tego sprawę gdy ujrzałam na końcu 'tunelu' małe światełko.
Doszliśmy do tego 'światełka' które okazało się być zwykła pochodnią.

Obok niej stały ogromne drewniane drzwi.
Chłopak popchnął je mocno ,a zaraz za nimi było niewielkie ciemne pomieszczenie.
Weszli do niego a w nim znów ukazały się kolejny ,które tym razem popchnął z łatwością.
A tam znalazł się pokój Wspólny Ślizgonów.
Na szczęście nikogo w nim nie było.
Dziewczyna obawiała się gdzie może ją zaprowadzić i jakie mogą być tego konsekwencje.
Chłopak pociągnął ją za rękę w stronę pokoju Blaisa i niegdyś jego.
Nie pukając ani nie wołając po prostu wszedł sobie do pokoju niczym jakiś Król.
Miał szczęście ,że Blaise miał głęboki sen bo inaczej było by dość kiepsko.
-Słuchaj Granger. Nie mamy wyboru ,dziś jesteśmy skazani.
Musisz spać ze mną. - mruknął kiwając głową w stronę dwuosobowego łóżka.
-Dobra.
Teraz po pierwsze byłam mega śpiąca.
Po drugie nie miałam wyboru.
A po trzecie to przecież nie będę siedzieć do rana w głupim fotelu!
Teraz jest mi to na prawdę obojętne.
Chłopak zdjął swoją koszulkę przez co ujrzałam jego umięśniony tors.
Szczenka opadła mi z wrażenia.
-Granger zbierz szczenkę z podłogi. - zakpił.
Na co ja się otrząsnęłam.
Podszedł do szafy i wygrzebał z niej jakąś koszule i zrzucił nią w moją stronę.
-Przebież się.Przecież nie będziesz spać w ubraniu.
Weszłam do łazienki i niezdarnie zdjęłam z siebie spodnie i bluzkę po czym założyłam koszulę którą dał mi blondyn.
Jak dobrze ,że koszula była troszkę większa przez co sięgała mi do połowy ud.
Wyszłam z łazienki i szybko wskoczyłam do łóżka przykrywając się pod samą szyję.
Blondyn się zaśmiał.
Również wskoczył do łóżka i okrył się pościelą ale tak by było widać jego klatę.
Odwrócił się w jej stronę po czym rzucił:
-Dobranoc Granger.
-Dobranoc.. Malfoy.
I chwilę później już byłam w krainie Morfeusza.

-GRANGER?! -wykrzyczał zdumiony brunet.
-ZABINI?!
Rozejrzałam się obok siebie i zdałam sobię sprawę iż nie jestem w swojej sypialni.
W dodatku byłam w tulona w klatę Dracona Malfoya!
Czego jeszcze brakowało? Może tego ,że on trzymał swoją brodę na mojej głowie.
Z widoku innej osoby wyglądaliśmy jak stare kochające się małżeństwo.
Przerażało mnie to.
-Granger czy ty możesz powiedzieć mi o co w tym wszystkim chodzi?- wyjęknął Zabini.
__________________________________
Hej <3
Za wenę do tego rozdziału dziękuję
ale to bardzo dziękuje mojej kochanej Yśce
Jak się podoba rozdział?
Hmm.
Następny? Nie wiem kiedy.
Być może wtedy gdy Yśka już zaszantażuje mnie na śmierć.
Pozdrawiam, Nacia <3

niedziela, 13 października 2013

Rozdział 5 "Gra w Quiditcha i ucieczka przed Snapem"

No pięknie!
Więc teraz mam dwie teorie.
Ta najprawdopodobniejsza czyli ,Snape ma o mnie mordercze myśli albo po prostu jestem przeziębiona.
Ale zapewne ta pierwsza jest prawdą.
Kichnęłam.
Cholerny Snape!
Malfoy się zaśmiał.
Spojrzałam na niego wrednym,złym ale pytającym wzrokiem.
-Czyżbyś myślała szlamciu ,że opiekun Slytheinu ma o tobie mordercze myśli? - zaśmiał się kpiąco.
-Co do..
Powstrzymałam się z trudem ,żeby znów nie powiedzieć tego słowa.
Ale tak w ogóle to skąd on do jasnej cholery wie..
Cholera. Znów.
No tak. Legilimencja.
-Jakim prawem ty przebrzydły i podły Ślizgonie grzebiesz w moich myślach! -krzyknęłam szeptem.
Zaśmiał się.
-Takim jakim ty wchodzisz mi do łazienki kiedy biorę prysznic.
Zaczerwieniłam się.
-Trzeba było się zamknąć!
-Zamknąłem się.. ale najwidoczniej użyłaś jakiegoś zaklęcia by mnie pooglądać .. nago. Trzeba było po prosić.Być może bym się zgodził za to samo w zamian..-zamruczał mi do ucha.
Przez tego Ślizgona najlepiej już na zawsze przybiorę czerwony odcień twarzy!
-Nie prawda! Dobrze wiesz ,że tego nie zrobiłam.
Zaśmiał się głośniej.
Ale nie zdążył nic powiedzieć ponieważ zadzwonił dzwonek a ja.. uciekłam.
Właściwie to wyparowałam.

Kiedy już oddaliłam się dość daleko od klasy eliksirów zwolniłam tępo.
I w ciszy udałam się do nieszczęsnej szatni od Quiditcha.
Co ten Malfoy sobie w ogóle myśli!
Że jest kurcze jakimś królewiczem i może mi do myśli zaglądać?!
Co to. To nie.

Może sobie jedynie pomarzyć ten wredny,chamski,arogancki Ślizgon!
Dobze wiedział ,że nie użyłam zaklęcia aby wejść podziwiać jego arystokratyczny tyłek!
Specjalnie to zrobił!
Jak dobrze ,że zobaczyłam tylko tył..
Przecież mógł zamknąć te głupi drzwi i nie czułabym się winna!
A może jemu właśnie o to chodziło?
O to ,żebym czuła się winna?
Jeżeli tak to mu się to udało!
Nie dość ,że mieszka za ścianą to jeszcze muszę dzielić z nim łazienkę!
Ugh.. głupia dziewczyno.
Gdy już dotarłam do szatni dziewcząt przeszedł mnie dreszcz.
Dreszcz strachu..
Nie lubię latać na miotle.
Co ja gadam.. ja na niej NIE UMIEM latać!
Przeprałam się w podstawowy strój i wyczekiwałam na resztę dziewczyn.
Jeden plus Quiditcha.
Mamy go z 6 klasami.
To znaczy z Ginny.
I dwa minusy.
Mamy je z chłopakami.
W dodatku ze Ślizgonkami i Ślizgonami.
Czyli z Malfoy'em.
Ekstra.
Kiedy wyszłyśmy z szatni na boisko Ślizgoni i Ślizgonki na nas czekali.
A zaraz za nimi stała pani Hooch.
-Witam wszystkich na pierwszej w tym roku lekcji latania!
Będziemy grali w Quiditcha w grupach mieszanych.
Wszyscy jęknęli.
-Bez jęków proszę!
No to może kapitanem jednym będzie Malfoy a drugim Potter?
Wysąpili z rzędu z grymasem na twarzy.
-No to może pierwszy Pan Potter.
-Ginny. -odpowiedział bez zastanowienia
-Panie Malfoy?
-Zabini.
I takim oto  sposobem trafiłam do drużyny Malfoya.
-Granger! Wsiadaj na miotłę!
-Nie..
Blondyn podleciał do mnie w mgnieniu oka.
-Granger tylko mi nie mów ,że boisz się latać na miotle.
-Nie ja wcale..
-No to wsiadaj!
-Malfoy ja..
-Tak?
-Jabojesielatacnamiotleiniewsiadenaniazanicwzyciu.
-Co? - wybełkotał chłopak z rozbawienia.
-Jaa się boję latać na miotle i nie wsiądę na nią nigdy w życiu
-O mój Boże. Hermiona Granger czegoś nie umie!
-Malfoy..
-No nic. Będziesz musiała lecieć ze mną.-mruknął chłopak.
-ŻE CO?!
-No tak.Wsiadaj i nie gadaj Granger.Wiesz..zawsze mogę cię zrzucić.
-Boże dopomóż..
-Modlenie nic nie da Granger. Wsiadaj.
Wsiadłam za Malfoyem i złapałam go za tors jak gdyby był jakimś misiem którego miałabym nigdy nie puścić.
-Granger.. możesz troszkę bo nie mogę oddychać.. -zaśmiał się chłopak.
A ja pod wpływem tego zmniejszyłam troszkę uścisk.
Dopiero teraz zdałam sobię sprawę ,że przytulam się do Malfoya.
Do mojego wroga numer jeden.
No cóż. Takie okoliczności a nie inne. Jestem skazana.
Ginny patrzała na mnie zdumionym wzrokiem.
Harry był lekko zdezorientowany.. A Ron.. on był.. hm.. wkurzony?
Tak. To było lekkie określenie tego w jakim był stanie.
No cóż.
Malfoy chyba specjalnie ale robił wywroty do góry nogami latał w górę później nagle w dół. Chyba myślał ,że zwymotuje czy coś.
I miał rację.
Latanie nie jest na mój żołądek.
Gdyby nie to ,że skończył się mecz ,wygraliśmy i właśnie wylądowaliśmy.. to pewnie teraz bym się zwymiotowała na tego upiornego blondyna.
Za wygraną każdy z drużyny dostał po 10 punktów dla swojego domu.
Ja też.
Nie patrząc na nic szybko zeskoczyłam z miotły Malfoya i pobiegłam do szatni dziewcząt.
-Hej Miona.
-Hej Ginn.
-Czemu ty..
-Słuchaj Ginny nie miałam wyboru. Wiesz jaki jest Malfoy kazał mi grać i koniec .Dobrze wiesz ,że nie umiem i boje się latać więc byłam skazana.
-Dobrze już dobrze. Przecież było widać ,że nie chciałaś tam być.
-Dzięki ,że choć ty rozumiesz.. Ah. Zapomniałabym mogłabyś w Sobotę u mnie nocować?
-No pewnie a coś się stało?
-Musimy pogadać..
-Ok.
Po stresującym meczu udałam się na dalsze lekcje które.. minęły dość spokojnie.
Okazało się ,że dziś nie mamy Obrony Przed Czarną Magią ponieważ nowy Profesor się rozchorował.
No cóż.
Po lekcjach szybko udałam się do mojego dormitorium.
I na moje szczęście nikogo z moich towarzyszy mieszkalnych nie spotkałam.
I dobrze.
W dormitorium wskoczyłam na łóżko niczym pantera wyciągnęłam książkę mugolskiego autora i zaczęłam czytać.
Była to książka bardzo dobra. Książka "Romeo i Julia" była lepsza d tych całych książek Lockharta co przyznać musiał sam Draco Malfoy.


Wybiła 21.00
Czas się naszykować na patrol.
Mam godzinę..
Szybko wstąpiłam do łazienki i wzięłam prysznic.
Po prysznicu spojrzałam na zegarek 21:34
No dobra. Teraz się ubiorę. 

Dziś postawiłam na coś z pazurem. To znaczy bluzka z dość niegrzecznym napisem ,bardzo obcisłe spodnie a do tego zwykłe czarne trampki i zwykła branzoletka.
21:54
Wychodząc zamknęłam drzwi i udałam się przed portret gdzie miał czekać a mnie Malfoy.
Jak się okazało on też był wcześniej.
-Hej-mruknął tylko.
-Cześć.
Szliśmy korytarzami w ciszy która nam nie przeszkadzała co było dość dziwne ,bo dla innych mogła się wydawać niezręczna dla nas nie była.
Przeszliśmy chyba cały Hogwart nie zwracając uwagi na godzinę.
-Która godzina? -zapytałam dość nie śmiało.
-Czekaj.
Chłopak spojrzał na zegarek i wybauszył oczy.
-3:23
-Malfoy.. mieliśmy skończyć o drugiej.. i jeszcze.. czy od 3 nie patroluje Snape?
-Osz ty w dupę!
Nagle usłyszeliśmy z daleka znajome odgłosy.
-Snape! O cholera!
-Uciekamy!
Biegliśmy dość szybko a tuż za nami Snape który groził ,że jak nas tylko złapie od razu dostaniemy szlaban na miesiąc!
-Granger! Szybciej!
-Już nie mogę!
Nagle moje nogi oderwały się od podłogi i to co zobaczyłam zdziwiło mnie,rozśmieszyło mnie i również lekko zdenerwowało.
-Co ty do cholery robisz głupku! Natychmiast mnie puść!-roześmiałam się na cały głos.
A śmiech jak każdy chyba wie jest dość zaraźliwy i teraz Draco Malfoy biegł niosąc mnie na rękach roześmiany w cały głos.
-Cicho być ! Snape za nami!- ale mimo jego poważniejszego głosu nadal się śmiałam.
On również długo nie został poważny bo po chwili roześmiał się w głos.
-Ej musimy wyjść z zamku.Inaczej czeka nas szlaban.
-Dobra! Byle daleko od Snape! -krzyknęłam roześmiana.
Wybiegliśmy na zewnątrz i jak się okazało nie było wcale tak ciepło.
Gdyby nie to ,że byłam w ramionach Draco to zamarzłabym chyba na śmierć.
Nagle Malfoy natchnął się na jakiś korzeń przez co wylądował na mnie.
Leżeliśmy tak dość długo nie wiem czy godzinę,dzień,miesiąc czy też może rok.Nie interesowało nas to. Najważniejsze ,że byłam tam ja.
Ja i on.
My. 
Przez ten cały czas patrzeliśmy sobie w oczy.
-Masz ładne oczy- wybełkotał Malfoy.
-Ty też niczego sobie- wymamrotałam jak w transie.

sobota, 12 października 2013

Rozdział 4 ."Wstyd i rumieńce. Nieprzyjemne spotkanie w łazience."

[-JAK TO JEDNO DORMITORIUM?! -wszyscy wrzasnęli równo.]

-Ależ proszę nie krzyczeć moi drodzy. Jestem pewna że cały Hogwart Was usłyszał.
-Pani Profesor ale jak to JEDNO dormitorium? - zapytałam zszokowana.
-Tak to Panno Granger.
-I że niby MY WSZYSCY mamy mieć jeden pokój? To ma być ten super ekstra pokój Prefektów?! -wrzasnął Malfoy.
-Ton niżej, Panie Malfoy. Ależ oczywiście ,że nie moi drodzy!- powiedziała z uśmiechem Dyrektorka
Wszyscy wypuścili spokojniej powietrze.
-Będziecie mieć każde osobny pokój,wspólny salon no i łazienki mniej więcej też wspólne.
-Jak to mniej więcej Pani Profesor-zapytała Cho.
-Panno Chang. Panienka będzie mieć łazienkę razem z Panienką Lovegood i Panem Simpsonem.
-Ale ,że jak?! -wrzasnęli troje.
-A tak. A Panienka Granger i Panicz Malfoy razem.
-MAM DZIELIĆ ŁAZIENKĘ Z TĄ SZLAMĄ?!
-MAM DZIELIĆ ŁAZIENKĘ Z TYM ŚMIERCIOŻERCĄ?! - wrzasnęli oboje.
-Gryffindor i Slytherin traci po 10 punktów za niestosowne wyzwiska.
-A teraz za mną. Udamy się do Waszego dormitorium.
Szliśmy jak gdyby w labiryncie.
Najpierw schodami w dół ,później prosto ,w lewo,znowu prosto ,później w prawo,w górę ,w lewo ,w górę ,w prawo i zatrzymali się pod obrazem sympatycznie uśmiechającego się staruszka.
Kojarzyła go.
Ale skąd? Tego nie wiem.
-Serce Hogwartu. - powiedziała Dyrektorka do obrazu ,który natychmiast się otworzył.
Hermiona stała jako pierwsza z ich piątki.      
Dyrektorka pokazała ręką by szła pierwsza ,a ta nieśmiało ruszyła.
Na przeciwko siebie ujrzała przeogromną biblioteczkę ,która od razu poprawiła jej humor. Po jej prawej stronie ujrzała duży kominek w którym już palił się ogień dość dużą kanapę na której bez problemu zmieścili by się w piątkę ,a za kanapą bliżej Hermiony był szklany stolik.Ku jej zdziwieniu ujrzała też barek w ścianie zapełniony różnymi napojami alkoholowymi.
-Ah! Zapomniałabym.Jest tu też barek.. i proszę Was o to by był mądrze i z umiarem używany. Znów spojrzała na Malfoya.
-Panno Granger i Panie Malfoy wy sypialnie macie od lewej a Wy od prawej. Drzwi do pokojów są oznaczone waszymi inicjałami.Jakieś pytania? W takim razie Dobranoc.
I wyszła.
Miałam straszną ochotę podejść i pooglądać książki ale dałam sobie spokój z tym pragnieniem ponieważ Malfoy zapewne znów by mnie wyśmiał. Dupek.
Szybkim krokiem złapałam za klamkę od drzwi prowadzących do mojej sypialni i tego dupka ale tam zauważyłam tylko schody. I to w górę! Szlag.
Wdrapałam się na szczyt po przez 'nasz' korytarz i ujrzałam dwie pary drzwi.
Jedne po lewej drugie po prawej.
Na tych po lewej widniały inicjały: "D.M"
A na tych po prawej: "H.G"
Usłyszałam na dole otwierające się drzwi ze strachem ,że potkam blondyna szybko wkroczyłam do mojego pokoju nie było to dla mnie nowiną ,że był w barwach Gryffindoru.
Mimo ,że była Gryfonką.. to zawsze lubiła też kolor zielony.. no cóż. Gustów się nie wybiera.
A teraz idę do łazienki.
Dobrze ,że McGonagall tylko żartowała.
Wpadłam do łazienki i mnie zatkało.
Po drugiej stronie drzwi ujrzałam Malfoy'a.
-JA MYŚLAŁEM ,ŻE ONA ŻARTUJE! -wykrzyknął do siebie niczym psychopata.
-Merlinie,powiedz ,że to żart. - jęknęłam do siebie na tyle głośno by mój 'współlokator łazienki' to usłyszał.
-Czuje ,że to będzie dziwny rok Granger.. -mruknął chłopak.
-Dobra.. mam pomysł.
-W takim razie zamieniam się w słuch.
-Jeżeli ty będziesz się kąpał,załatwiał czy cokolwiek innego to będziesz zamykał drzwi od mojej strony. A jeżeli ja to od twojej strony
-Ok - mruknął po czym wyszedł.
Zamknęłam drzwi od strony Malfoya i od mojej również.. tak dla bezpieczeństwa. Wzięłam szybki i zimny prysznic. Umyłam zęby ,przebrałam się w piżamę.
Opadłam na łóżko i już po chwili byłam w krainie Morfeusza.

Obudziłam się ani za wcześnie ani za późno.
Tak.. akurat.
Zabrałam potrzebne ciuchy i wyruszyłam do łazienki.
Przed drzwiami przetarłam zaspane oczy i pociągnęłam za klamkę i weszłam do środka.
Spojrzałam w stronę prysznica.. w którym.. był Malfoy.
Ujrzałam jego zgrabny tyłek i gładkie plecy.
Czerwona jak burak wybiegłam z łazienki jak burza.
-CHOLERA! Malfoy! - krzyknęłam.
 Ubrałam się i już po 5 minutach byłam gotowa.
Udałam się do łazienki tylko ,że tym razem zapukałam.
Nikt nie odpowiedział.
Gdy weszłam do toalety mimo ,że miałam tylko umyć twarzy i zrobić lekki makijaż to zamknęłam drzwi z dwóch stron. Choć bardziej zagrażała mi strona od blondyna to wolałam dmuchać na zimne i zamknąć się z obu.
Idąc do Wielkiej Sali modliłam się by nie spotkać blondyna.
A jednak! Ktoś tam mnie wysłuchał i go nie spotkałam.
Kiedy weszłam do Wielkiej Sali wpierw spojrzałam na niejaki stół Ślizgonów.
Ale nie zobaczyłam tam osoby której szukałam więc udałam się do jedzącej owsiankę Ginny.
Przywitałam ją wesołym "Cześć"
i siadłam tak by widzieć stół Ślizgonów i wejście do Wielkiej Sali.
Siedziałyśmy w ciszy.
Znów spojrzałam na stół węża ale nadal tlenionego nie było.
Irytowało mnie to.
Nałożyłam sobie na talerz owsiankę i zaczęłam jeść ,kiedy nagle do Wielkiej Sali weszła platynowa czupryna.Chłopak od razu wyszukał mnie wzrokiem i spojrzał z łobuzim uśmiechem ,który tak bardzo lubiłam.
Zrobiłam się cała czerwona na twarzy.
Niestety zauważyła to moja Ruda przyjaciółka i spojrzała pytającym wzrokiem.
Jeszcze bardziej zczerwieniałam.
Czemu do jasnej cholery to musiałam być ja?!
Gdy spojrzałam w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą stał blondyn już go tam nie było.
Przeleciałam cały stół Węża ale tam też nigdzie nie było widać jego platynowej czupryny.
Nagle poczułam na szyi czyjś oddech.
Zamarłam.
Szybko odwróciłam głowę lecz to nie był dobry ruch.
Teraz prawie ,że stykaliśmy się nosami.
Lecz nie to było ważne.
Ważne było to ,że zatopiłam się w jego stalowych oczach.
Trwało to kilkanaście minut. A może godzin?
Mimo swojego podłego charakteru muszę przyznać ,że oczy ma na prawdę ładne.
I nie ma co się o to kłócić.
Taka prawda. I tyle.
Ocknęłam się i patrząc co ja wyprawiam odwróciłam głowę w stronę.. Rudej.
Która niestety miała na twarzy minę zbitą stropu.
A zresztą.. O MATKO.
CAŁA Wielka Sala na nas patrzy!
Co też te pół główki sobie teraz o mnie myślą!
A raczej.. o NAS.
Nagle usłyszałam cichy szept przy swoim uchu:
-Wiesz Granger.. Nie ładnie tak podglądać kogoś w łazience.. albo nie. To jednak dobry pomysł.. Też sobie zajrzę do ciebie kotek. - wyszeptał.
Mój odcień twarzy przypominał teraz pomidora.
Odwróciłam się do niego i spiorunowałam go wzrokiem.
Na co on tylko się zaśmiał.. lecz.. to nie był zwykły śmiech.
Po raz pierwszy w życiu usłyszała prawdziwy ,szczery śmiech Draco Malfoy.
To na prawdę był przyjemny dźwięk. Bynajmniej dla mych uszu.
Chłopak gdy tylko zorientował się ,że za bardzo go poniosło przestał się śmiać.
I poszedł.

Teraz siedział przy swoim stole,na przeciwko mnie jedząc tosty.
Ja również zaczęłam jeść swoją nieskończoną owsiankę, niestety nie obyło się od spoglądania na blondyna.
Ku mojemu zdziwieniu blondyn również spoglądał na mnie ,co mnie tylko przyprawiało o rumieńce.
Gdy zauważał ,że ja zauważałam iż on na mnie spogląda od razu odwracał wzrok.
Po skończeniu owsianki złapałam Gin za dłoń i pociągnęłam w stronę wyjścia z Wielkiej Sali .
Przez całą drogę do wyjścia czułam na sobie wzrok innych i także niejakiego Ślizgona.
Już ja mu dam za tą scenkę w Wielkiej Sali!
Po pamięta mnie ten upierdliwy Ślizgon!
Byłam wkurzona.
Wkurzona?
To mało powiedziane. Ja wręcz kipiałam złością.
Co też on sobie myślał!
Głupi,przebrzydły,hamski,nietolerancyjny,wredny,sarkastyczny,niemiły,podły Ślizgon!
A zresztą koniec myślenia o NIM.
I właśnie w tej chwili zdałam sobie sprawę jak dużo myślę o Malfoy'u.
UGH!
-Ginny? Co masz pierwsze?
-Zielarstwo.
Jaki fart! Ja mam te cholerne eliksiry! A z kim? Ze Snape'm duchem!
No świetnie! Po prostu perfekcyjnie!
Jest jeszcze gorszy i wredniejszy niż przed śmiercią - prychnęłam.
-Wy to zawsze macie takie szczęście.Co roku macie pierwsze lekcje ze Snapem.-zaśmiała się Ginny.
-I z czego się śmiejesz? Może za rok też Ci się trafi.
Rudowłosa zbladła.
-Przepraszam-wydukała i po chwili przerodziło się to w wybuch śmiechu obu dziewczyn.
-Która godzina?
-O cholera! Za 4 minuty mamy lekcje!-wykrzyczała Ruda.
-O shit! To ja zmykam! Do zobaczenia!- wykrzyczałam z oddali .
Szlag!
Na pewno się spóźnie. Nie dość ,że ze Snapem to jeszcze jest to pierwsza lekcja!
Biegłam korytarzem jeszcze tylko schody i już jestem..
Nagle zderzyłam się z czymś dość twardym.
Nie.
To był raczej ktoś.
Wylądowałam pod kimś.
Spojrzałam do góry.

Cholera. Malfoy.
Czy to nie mógł być ktokolwiek inny?
Boże dlaczego mi to robisz!
-Cholera znów ty?
-Też się cieszę ,że cię widzę Granger.
Szybkim ruchem się podniósł i podał mi rękę.
Nie skorzystałam.
Podniosłam się o własnych siłach.
-Ach ,no tak. Wy Gryfoni i wasza duma -zamruczał pod nosem.
Spojrzałam na zegarek.
Minuta.
Zaczęłam biec a za mną blondyn.
Wpadliśmy do klasy i oboje patrzeliśmy z przerażeniem na Snape ducha.
-Witam. Miło ,że w końcu zaszczyciliście Nas swoją obecnością Panie Malfoy i Panno Granger.
-Panie Profesorze był powód dla którego się spóźniliśmy.-wykrztusił Malfoy.
-Słucham?
-Dyrektor McGonagall zatrzymała nas w sprawie Prefektów.
-Dobrze. Siadać. - zagrzmiał.
Wzrokiem szukałam jakiegoś wolnego miejsca przy jakimś znajomym lecz takowego nie znalazłam.
Była jedynie pusta ławka w której byłam skazana siedzieć z Malfoy'em.
CAŁY SEMESTR.
Jęknęłam z przerażenia.
Widać mój towarzysz również nie był tym zachwycony bo minę miał jakby go właśnie kopnął Hipogryf.

Snape zaczął coś gadać jacy my jesteśmy nie wychowani (to znaczy Gryfoni,bo Ślizgoni to anioły nieprawdaż?)
Spojrzałam na małą karteczkę na której miałam plan lekcji.
Poniedziałek
1.Eliksiry

2.Quiditch.
3.Transmutacja

4.Transmutacja
5.Obrona Przed Czarną Magią
O nie.
Najgorsza lekcja w życiu.
Quiditch.
Przeszedł mnie dreszcz.
Malfoy spojrzał na mnie pytająco.
Zrobiło mi się zimno.
Czytałam gdzieś ,że jeżeli jest się w pobliżu jakiegoś ducha i ma on złe lub mordercze myśli o tobie to masz drgawki i tego typu rzeczy.
Cholerny Snape.
Ostatnio jestem cholerykiem. 
Kichnęłam.
No pięknie.
_____________________
Witam Was po długiej przerwie.
Mam nadzieje ,że rozdział się podobał i jest dość długi.
Nie wiem kiedy next. bo mam teraz mega dużo nauki. ;o
I jak zawsze.. Co Wam się najbardziej podobało? :D
+ Bardzo dziękuje za takie MEGA DŁUGIE komentarze! <3
A i jest tam ,że na dole jest zdj. dormitorium. A więc zdj.
Dormitorium dodam w niedzielę .
Pozdrawiam, Nacia. <3

czwartek, 26 września 2013

Rozdział 3. "Jedno dormitorium."

- Prefektem ...Naczelnym.
Gryfonka wybałuszyłam oczy ,i nawet nie zauważyła kiejdy jej szczęki opadła w stronę podłogi.
-TY? TA WREDNA PLATYNOWA FREDKA?! ŚMIERCIOŻERCA PREFEKTEM NACZELNYM?! Chyba kpisz! 
-A co może szlama lepsza. -warknął.
Dziewczyna patrzyła na stalowo-szaro okiego chłopaka ze złością. 
Przeklnęłam pod nosem. Na co Malfoy się tylko uśmiechnął.
Wiedział ,że dziewczyna tryska złością, a on się z tego cieszył.
Uwielbiał denerwować Gryfonów.A co dopiero tą szlamę Granger.

Dziewczyna ruszyła w przeciwną stronę przedziałów i była zła.Zła jak jeszcze nigdy w życiu.
Czy ten palant zawsze mnie musi doprowadzać do takiego szału?! - zapytała siebie samą. 
Mimo ,że Malfoy otrzeźwił ją swoimi dogryzkami i tym ,że jest niby "Prefektem Naczelnym" nadal się troszkę chwiała. 
Nie wierzyła mu ani trochę. 
Przeszła już prawie do samego końca i już mogła wracać do śpiącej Ginn. gdy nagle się potknęła i nie dane jej było wstać.
-[..] GRANGER! HERMIONAA! OBUDŹ SIĘ CHOLERA JASNA!- krzyczał.
Ktoś krzyczał. Głowa bolała. Co ja gadam? Boli nadal.

- Co? - spytałam rozkojarzona kiedy nagle otworzyła powieki ujrzała kilka centymetrów od swojej twarzy Malfoya.
-Co ty do cholery jasnej wyprawiasz?
-Mógłbym cię o to samo spytać szlamo. 
O nie. Tego było za wiele.Chciałam się podnieść ale coś mi niestety nie wyszło i znów leżałam na plecach.
Chłopak zaśmiał się pod nosem.
Pochylił się jeszcze bardziej nad dziewczyną i wziął na ręce.
-POSTAW MNIE!
-Cicho być Granger. Widzisz jak muszę się poświęcać? Moja koszulka jest cała w szlamie.Trzeba ją będzie wyrzucić. - zakpił.
Jak widać bardzo dobrze się bawił wkurzając Pannę-Wszystko-Wiem-I-Postaw-Mnie-Na-Ziemię.
Krzyczałam i wyrywałam się ale to nic nie dało więc po jakimś czasie dałam sobię spokój.
-Możesz mi chociaż powiedzieć gdzie ty mnie niesiesz?- warknęłam.
Nic nie odpowiedział.
Po chwili weszli do jakiegoś przedziału a raczej on wszedł trzymając ją na rękach.
Blondyn delikatnie położył dziewczynę na siedzeniu i usiadł. Koło niego zobaczyła tylko Bleisa Zabiniego ze zdziwionym wyrazem twarzy.
Zabini jest najlepszym przyjacielem Malfoya.
Zabini i Malfoy po chwili zaczęli się głośno śmiać z miny Hermiony.
-Boże.. Zabini stul dziób.- powiedziałam po czym złapałam się za bolącą głowę.
Blaise zaczął się ponownie śmiać ale tym razem zasłonił usta ręką co troszkę uciszył jego nie pohamowany śmiech. 
-Czego ode mnie chcecie? -wymamrotałam
-A czy my wyglądamy jakbyśmy czegoś chcieli? - tym razem odezwał się Malfoy ale obaj wyszczerzyli zęby w uśmiechu i dodał - szlamciu.
Ugh. Taki sam podły jak zawsze.
Zaczęłam się podnosić i chciałam już wyjść ale zaraz usłyszałam.
-Leż.
No świetnie!Jeszcze mi rozkazują.
-Hmm. Mam dla ciebie propozycję. - Odezwał się Blaise.
Czego on chciał? Po nim można się wszystkiego spodziewać.
-Słucham?
-Nie powiem McGonagall ,że się upiłaś już PIERWSZEGO WRZEŚNIA i dam ci eliksir na kaca na szybkie wytrzeźwienie ale.
-Ale co?
-Daj mi dokończyć.
-Umówisz mnie z rudą.
Spojrzałam na niego spode łba i ku mojemu zdziwieniu zrobił to też Malfoy.  
-Słuchaj. Umówię cię z nią ale..
-Ale co?
-Nie przerywaj.-powiedziałam z uśmiechem przytaknął i również się uśmiechnął.
-Ale nie teraz.
-Jak to nie teraz?-Zdziwił się brunet.
-Daj mi 2 tygodnie góra miesiąc.
-Ale dlaczego.
-Ma mały kryzys z Harrym.
Brunet się wyszczerzył jak nigdy.
-No to dla takiej sprawy to mogę czekać nawet dwa.
Chłopak zaczął grzebać w kufsze w poszukiwaniu eliksiru na kaca.
- A ja to co? -zdumił się blondyn i zrobił minę typu FOCH.
-Co ty?
-No musisz zrobić też coś dla mnie bym cię nie wydał twojej McGonusi.
Przeraziłam się.
Nie tym ,że pójdzie do McGonagall a tym co mi da za zadanie. 

Blondyn chwilkę myślał po czym z uśmiechem oznajmił.
-Mmm.
-No dawaj.-bałam się. Tak ja GRYFON się BAŁAM.
-Umówisz się ze mną. 
Brunet szybkim ruchem się podniósł z nad kufra co niestety nie było dobrym ruchem ponieważ zahaczył głową o stolik.
-Malfoy czy ty nie masz czasem gorączki? Dobra.. koniec żartów. Teraz mów mi serio.
Chłopak jeszcze bardziej się uśmiechnął.
-Umówisz się ze mną.
Wybauszyłam oczy. Nie żartował . Boże.
-Malfoy czy ktoś ci ostatnimi czasy nie dawał jakiegoś podejrzanego eliksiru? A może coś brałeś? Hm?
-Nie Granger. Umówisz. Się. Ze. Mną.
A teraz już idź bo zaraz stajemy.
Wyślę ci sowę o dacie i miejscu.
-Dojdziesz sama? Nie potkniesz się?-zakpił.
-Dzięki ,że się tak o mnie martwisz.- teraz to ja zakpiłam z niego po czym mrugnęłam do Blaisa na co on się tylko zaśmiał.
Szybko wyszłam z przedziału i biegiem udałam się do Ginny.
Ruda już wstała.
Była zdezorientowana więc podałam jej napój i od razu zadziałał.
Dziewczyna miała spytać gdzie byłam na co ja machnęłam i powiedziałam ,że w Hogwarcie jej powiem.
Dojechałyśmy powozami i udałyśmy się do Wielkiej Sali.
Na początku odbyła się tiara przydziału było dużo Gryffoniaków ale też dużo Ślizgonów niestety. Uh. Wyczuwam same szlabany.
Po przydziale pierwszoroczniaków zaczęła mówić Profesor Mcgonagall.

-Witam Was w nowym roku szkolnym.
Przypominam ,że wstęp do Zakazanego Lasu jest zabroniony!

W tym roku mamy jednego Perfekta więcej ponieważ jest on nowym uczniem o bardzo dobrych stopniach.
A więc : Prefekt Naczelna Gryffindoru - Hermiona Granger. 
Prefekt Naczelna Ravencalvu  - Luna Lovegood i nowy uczeń Matt Simpson. 
Prefekt Naczelna Huffelpuff  - Cho Chang.
I Prefekt Naczelny Slytherinu - Draco Malfoy.. 
Rozpoczynamy Ucztę!
Zamarłam.
A jednak nie kłamał.
DRACO MALFOY?
Spojrzałam na tlenionego blondyna ,który spoglądał na mnie.Na jego ustach gościł drwiący uśmieszek.
-Po Uczcie po proszę do mojego gabinetu Prefektów Naczelnych.
Zabrałam się do jedzenia. Ku mojemu zdziwieniu poszło mi naprawdę szybko.
Wstałam od stołu i podeszłam do kończącej jedzenie Luny.
W ciszy dotarłyśmy do gabinetu McGonagall ,która teraz mieszkała w gabinecie Dumbledora
Luna pisnęła hasło:
-Kremowe Piwo.
Wchodziłyśmy po schodach a w gabinecie czekali już na nas:
Draco Malfoy,Cho Chang, i nieznajomy chłopak.
Pani Dyrektor pokazała ręką na dwa wolne miejsca usiadłyśmy.
Przez kilka następnych sekund trwała niezręczna cisza.
Którą przerwała McGonagall.
-Moi Drodzy.Jak wiecie zostaliście wybrani na Prefektów ze względu na wasze bardzo dobre wyniki w nauce.Może na początek poznacie nowego ucznia ,który przybył z Włoskiej szkoły Magii Dristix.To jest Matt,jest z Ravenclavu.
Później się poznacie.
Jeżeli chodzi o patrole to są one od 22.00 do godziny 3.00 i później wchodzi druga grupa.
A więc tak, Panna Granger będzie patrolować z Panem Malfoyem.
Cholera.
-A Panna Lovegood,Panna Chang i Pan Simson wy możecie się zmieniać no chyba jeżeli chcecie w tróje to również możecie.
Jako prefekci Naczelni możecie odejmować i dodawać punkty oczywiście z rozumem - i tu odwróciła się w stronę Malfoya na którego twarzy kipił złośliwy uśmieszek - co do szlabanów.To również możecie je dawać uczniom.A jeżeli dany szlaban będzie miał trwać więcej niż 2 tygodnie musicie mieć pozwolenie któregoś z nauczycieli.
Jako prefekci macie również oddzielne dormitorium.
Wszyscy jęknęli z zadowolenia.
-Ale.. - głos jej się załamał.
-Pani Profesor o co chodzi?-zapytałam z przerażenia.
-Chodzi o to ,że wy wszyscy będziecie mieć JEDNO dormitorium.- powiedziała na jednym tchu.
-JAK TO JEDNO DORMITORIUM?! -wszyscy wrzasnęli równo.

______________________________________________________
KaBUM.
Witam.:)
Mam nadzieję iż rozdział się podobał?
Szokking! :D
Wystarczająco długi? :>
Myślałam ,żeby zrobić dłuższy bo w next'cie jest
fajna scena no ale cóż. c:

Pozdrawiam,Nacia. <3

poniedziałek, 16 września 2013

Rozdział 2.

 -ŻE CO?! - wykrzyczała dziewczyna tak, że chyba każda osoba stojąca w tej chwili na Pokątnej ją słyszała. Teraz nie przejmowała się tym czy ktoś ją usłyszy. Była tak zaskoczona i jednocześnie zdenerwowana ,że ją nie interesowało. Musiała wiedzieć, skąd te podejrzenia, przecież to jej najlepszy przyjaciel i przyjaciółka...

-Ginny.. z kim?! - wykrzyczała już ciszej.
-On.. chya.. z .. -tyle usłyszała z bełkotania płaczącej przyjaciółki.

Przytuliła ją tak aby czuła. Czuła ,że może jej zaufać.
Wiedziała ,że to dla Gin trudne ale musi wiedzieć.

-z Cho Chang. - powiedziała rudowłosa przyjaciółka odważniejszym tonem bez bełkotu.
-Skąd wiesz? - zapytała.
Hermiona nie wiedziała co o tym myśleć. 
Gryfonka obawiała się ,że to może być prawda. W głębi duszy jednak modliła się aby tak nie było. Jeśli to co mówi rudowłosa jest prawdą.. wtedy wszystko legnie w gruzach i co ona będzie miała zrobić w takiej sytuacji? 
Przecież Harry to jej przyjaciel, znają się od dziecka ale to jednak z Ginny była bliżej mimo wszystko Ginny jest dziewczyną i zawsze spędzały masę czasu razem. Czy to mogła być prawda? Myślała chwilę i przypomniało jej się. W końcu.. Cho i Harry byli parą na 5-tym roku.. czyżby znowu powróciło ich uczucie? Zrozumiałe jest to ,że Cho jest pierwszą miłością Harry'ego ale.. żeby tak się zachował w stosunku do niej? Do Ginny? Niech to szlag!
Z niecierpliwieniem Gryfonka czekała na odpowiedz którą w końcu usłyszała ,lecz to nie było to co chciała usłyszeć..

-Miona on ostatnio wychodzi gdzieś w środku nocy.. a po za tym znalazłam list.. od niej.
Ostatnie słowo wymówiła z taką  pogardą.. wręcz z obrzydzeniem.

-Jejku Ginny ,tak mi przykro.. Nie spodziewałam się tego po Harrym.-
I na prawdę tak było, była w szoku i nie zdawała sobie sprawy z tego co się dzieje, a co dopiero musiała czuć Ginny.
-Uwierz mi na słowo. Ja też nie. 
-Ginny słuchaj mnie teraz bardzo uważnie! Jeżeli jest tak jak mówisz.. to nie możesz pokazać ani jemu ani jej skruchy w końcu jesteś Gryfonką! A pamiętaj ,że my mamy swój honor. Wytrzyj  łzy i choć do księgarni po tą książkę bo mamy 10 minut.- odpowiedziała z pewnością siebie jak gdyby nigdy nic, jednak w jej głowie zapętliło się tyle myśli na raz, że aż rozbolała ją głowa.
Sama nie wie czy dałaby radę w takiej sytuacji zachować honor i unieść głowę, jednak nie dała tego po sobie poznać i starała się jak najbardziej wesprzeć swoją zranioną przyjaciółkę.
Ginny posłusznie kiwnęła głową i poszła za przyjaciółką do księgarni.
Dziewczyna wybrała książkę do numerologii i poszła do kasy. Jej przyjaciółka cały czas za nią podążała ze spuszczonym wzrokiem tak aby przygotować się na spotkanie z chłopakami.
Hermiona zapłaciła 7 galeonów za książkę i udała się w stronę wyjścia, idąc zajrzała na pierwszą stronę ,przeczytała kawałek i nie dane było jej przeczytać więcej.
Wpadła na blond włosego chłopaka który, niestety miał w dłoni napój który upadł na nowo kupioną książkę.
To jeszcze nic.
Blondyn wylewając picie leciał do tyłu i w tym czasie pociągnął gryfonkę za sobą. 
Nim się zorientowała leżała jak długa jednak nie na mokrej ziemi na szczęście (lub nie?) jednak na blondwłosym chłopaku.
Gdy ujrzałam ,że faktycznie przygniata chłopaka pod sobą od razu chciała się podnieść tak by nie obciążać blondyna.
Lecz nie dane było jej to zrobić gdyż w tym samym momencie chciał to zrobić blondyn a w tym czasie Hermiona poślizgnęła się na mokrej podłodze próbując uratowania się od kolejnego spotkania z ziemią szybko chwyciła męską rękę która zamiast jej pomóc poleciała wraz z nią i w skutek ponownie wylądowała w tym samym miejscu a mianowicie na klacie chłopaka. 
A on tylko uśmiechał się swoim kpiącym uśmieszkiem.
Gdy po chwili spojrzeli sobie prosto w oczy zrozumieli .
-Granger?!
-Malfoy?! -wykrzyczeli na cały sklep jednocześnie.
Tym razem Hermiona szybkim ruchem się podniosła i w tym samym czasie zrobił to blondyn ale gdy tylko noga mi zjechała w bok wiedziałam ,że zaraz znów wyląduje na mokrej posadzce. Szybkim ruchem chłopak złapał za moje ramiona i przytrzymywał całe moje ciało spojrzałam trochę w górę.. i ujrzałam jego piękne stalowoszare oczy.
Patrzyły na mnie z błyskiem w oku.
CO SIĘ TU  DO CHOLERY DZIEJE?
Podniosłam się tym razem stanęłam na w miarę suchym skrawku podłogi aby znów się nie poślizgnąć i znów nie wpaść w ramiona tego przystojnego blondyna..
Jednak nawet nie zwróciła uwagi na nic innego, oprócz leżącej pod nogami mokrej wygniecionej książce.
Dziewczyna aż mruknęła z zdenerwowania.
Podniosła z podłogi mokrą książkę z której nic nie można było przeczytać.
Tusz z liter i cyfr był całkowicie rozmazany, dziewczyna jęknęła z przykrością widząc stan swojej nowo kupionej książki. Przecież nie tak powinno się traktować jej ukochane księgi. Żadna książka na to nie zasługuje, no chyba ,że książka Gilderoya Lockharta.
Z oczu brązowowłosej miotały błyskawice.
Nic nie powiedziała.
W oczach Malfoy'a było widać rozbawienie.
Gdy zobaczyła ,że jej największy wróg świetnie się bawi postanowiła z  trzaskiem wyjść z księgarni.
Generalnie gryfonka była kulturalna i ułożona jednak ten chłopak wyprowadzał ją z równowagi.
Jej przyjaciółka przyglądając się całej sytuacji niewzruszona wyszła za swoją przyjaciółką, nie kontaktowała kompletnie. 
Jednak za swoimi plecami usłyszała jedynie rozbawiony głos Malfoy'a.
Bawił się niesamowicie. Uwielbiał wkurzać tą nieposkromioną gryfonkę.
-Granger! Poczekaj odkupię ci książkę! -zawołał.
Puściłam to koło uszu.
-Granger! Mówie poważnie wracaj tu! - tym razem poważniejszym tonem ale słychać było ,że ledwie powstrzymywał się od wybuchnięcia śmiechem, a przecież to on tu był poszkodowany.
Nie dość ,że został dwa razy pokiereszowany przez nią to ta jeszcze wielce obrażona.
Przecież to jego koszula jest teraz cała mokra i.. w szlamie oczywiście. O tym ostatnim pomyślał jedynie w formie sarkastycznej, już nie obchodziło go czy ktoś jest mugolem, półkrwi czy też czystej krwi, ale przecież ona nie musiała o tym wiedzieć.

-Wal się Malfoy! - nic mnie to nie obchodzi - pomyślała
Cholerny Draco Malfoy wielki panicz świata, co on sobie w ogóle wyobraża!
Nogi gryfonki coraz szybciej się poruszały. Najzwyczajniej chciała jak najszybciej zwiać od tej sytuacji. Ginny również to zrobiła i szła teraz ramię w ramię z Hermioną.
Spojrzała na nią a ona patrzała pytającym wzrokiem.
Na co tylko Miona przewróciłam oczami.
Pod Olivander'em czekali na nie Ron z Harrym po czym wszyscy wrócili do domu.

                                                                                *            *              *
                                                                                  Na peronie  9 3/4

-Ginny! Poczekaj. - wykrzyczałam za pędzącą przyjaciółką.
Jednak Hermiona wiedziała dlaczego tak pędziła. Nie chciała spotkać Harry'ego. Po powrocie z Pokątnej Ginny powiedziała mu o wszystkim na co on się tylko na nią wydarł i zapytał dlaczego grzebie w jego rzeczach. Prawda była okrutna. Harry zdradzał Ginny. To koniec. Bynajmniej wszystko na to wskazywało. Chłopak nawet nie zdążył się przyznać bo rudowłosa zabrała prędko swoje rzeczy i teleportowała się do domu swojej przyjaciółki w Londynie.
I razem przyjechały metrem na peron 9 3/4
-Dobrze.
Hermiona nie mogła być zła na swoją przyjaciółkę.. rozumiała doskonale co przeżywa.
-Ginn. Chodź zajmiemy przedział dla siebie. -powiedziała łagodnym tonem.
Rudowłosa przytaknęła skinieniem głowy.
Zajęły przedział tylko dla siebie i w ciszy siedziały.
Po jakimś czasie najmądrzejszą czarownice od czasów Roweny oświeciło. Przypomniała sobie co może poprawić rudej humor.
Zaczęła przeszukiwać swój kufer a ruda patrzała z pytającym spojrzeniem.
Na co Hermiona tylko wyszczerzyła zęby po czym pokazała butelkę Ognistej Whisky.
Ruda pisnęła z zadowolenia.
-Hermiono.. Jesteś wielka!  -powiedziała dziewczyna dumnie patrząc na przyjaciółkę.
-No wiem,przecież kto jak nie ja? -odpowiedziała dumna gryfonka.
Obniosła się dumą niczym sam Dracon Malfoy.
Dziewczyną szybko zaczął się poprawiać humorek.
Śmiały się z niczego a często nawet z samych siebie nawet nie wiadomo kiedy i dziewczyną zniknęła połowa Ognistej. Nie byłoby to wcale takie szokujące jednak na dwie delikatne gryfonki było to dosyć dużo alkoholu, nie oszukujmy się. Dwie małe istotki pijące 40% whisky to jest to co może je faktycznie poskromić.
Nagle ktoś wszedł do przedziału.
Spanikowana szybko schowała za siebie butelkę Ognistej i mimo zamazanych obrazów próbowała rozgryźć kim jest ten chłopak.
Był to chłopak o dziwnej czuprynie jednak nie mogła rozgryźć koloru jego włosów, biały? Żółty? Tleniony?
Nie dane było jej się dalej zastanawiać gdyż chłopak zaczął im się dziwnie przyglądać.
-Granger,mamy patrolować- powiedział z głupim uśmiechem na twarzy.
Nigdy nie widział dziewczyny w takim stanie. Była przecież kujonką. Była przecież Hermioną Granger. Ruda to jeszcze pal licho! Niezłe z niej ziółko.. ale ta kujonica? No nieźle..
W końcu nie udało mu się zatrzymać wybuchu śmiechu i zaczął się w głos śmiać.
Dziewczyny były zdezorientowane.
Ale Hermiona już rozpoznała tą tlenioną czuprynę Malfoya. Trochę jej to zajęło jednak się udało. No przecież kto jak nie on? Ale co on tu u licha robi? Cholerny ślizgon.
-Malfoy? Prosił cię tu kto? - wymamrotała pijana Ginny.
-No właśnie fredko. Wynocha stąd. - Odezwałam się. Nic nie rozumiałam. Czego on tu szuka?
-Oj Granger, Granger. Grabisz sobie.. Weź rusz ten zgrabny tyłeczek albo zawołam McZapiętąpodsamąszyje. -kpił jak gdyby nigdy nic.
-Kogo? 
-Jezu.. o czym on o mnie gada.. - szuuuum w głowie...
-McGonagall ,która w dalszym ciągu uważa cię za aniołka.. eh. A może jednak powinienem ją wezwać? Ciekawe jak by zareagowała gdyby zobaczyła ,że jej ulubiona gryfoneczka jest całkowicie pijana.-powiedział z irytacją w głosie.
-NIE JESTEM PIJANA!-warknęła wstając.
-Ah tak? -Czy ona myśli ,że jestem tak głupi jak ten jej Potter?
- A więc dlaczego trzymasz za plecami do połowy wypitą Ognistą i chwiejesz się? Hę?-powiedział po czym na jego ustach zagościł wredny uśmiech.
-Eee.. wcale nie jestem pijana ,prawda Ginny? Ginny? - spojrzała na rudą przyjaciółkę która już odleciała do krainy snów. No fajnie. Dzięki Ginny.
Chłopak nie mógł powstrzymać śmiechu.
-Oj szlamciu, szlamciu... nie ośmieszaj się. -kpił blondyn.
I w tej chwili Hermiona otrzeźwiała.
-Wiesz co? Wiesz CO TY WREDNA GŁUPIA FRETKO? MIMO ,ŻE TAK . TAK JESTEM PIJANA I MIMO ,ŻE POCHODZĘ Z MUGOLSKIEJ RODZINY TO JA MAM UCZUCIA W PORÓWNANIU DO CIEBIE!-wykrzyczała mu prosto w twarz.
Malfoy'owi szybko zszedł z twarzy jego głupi uśmiech.
Mimo, że chłopak miał już w nosie te przeklęte podziały nie mógł pozwolić na to ,żeby ktokolwiek go obrażał a już tym bardziej ta przemądrzała Granger.

Hermiona wyszła z przedziału kierując się w przeciwną stronę blondyna.
Zaraz, zaraz.. Coś tu się nie zgadzało.. O MATKO!
Szybko zawróciła w stronę Malfoy'a.
-CO TY? Jak.. przecież ty nie jesteś Prefekt'em!-wykrzyczała dziewczyna tak głośno ,że słyszało ją pewnie dziesięć najbliższych przedziałów.
Chłopak uśmiechnął się złośliwie.
-Masz rację.. Granger nie jestem Prefekt'em..

sobota, 14 września 2013

Rozdział 1.

Było już mocno po północy a ona wciąż nie mogła przestać myśleć o facecie który nękał  ją we śnie. Widziała go każdej nocy ,niby tak bardzo ją przerażał a czuła się przy nim bezpieczna. Niby go znała lecz nigdy nie wiedziała jego twarzy. Dziewczyna z chęcią zasypiała wiedząc ,że będzie bezpieczna. Wiedząc ,że znów go  ujrzy mimo ,że nie wiedziała tak naprawdę kto mógłby to być mimo ,że tak naprawdę nie wiedziała nic jednak czuła tęsknotę za każdym razem gdy to nie on pojawiał się w jej głowie. Gdy budziła się czuła pustkę. Te sny pojawiały się bardzo często w głowie Hermiony, jednak za każdym razem o poranku kiedy otwierała swoje piękne brązowe oczy miała ochotę wrócić z powrotem, jednak nigdy jej się to nie udało. We śnie siedzieli zazwyczaj pod starym drzewem na łące pełnej kwiatów, skupiali swój wzrok na pięknie spływający strumyk. Nie rozmawiali. Po prostu siedzieli wtuleni w siebie i słuchali dźwięku spływającego strumyku, wiatru czy ćwierkających ptaków. To był dla niej w pewien sposób jednocześnie raj i udręka, raj dla tego ,że nie wyobrażała sobie niczego lepszego od leżenia w ciszy bez żadnych rozmów , na tle natury z poczuciem bezpieczeństwa od drugiej osoby a tego jednak brakowało jej najbardziej po tym jak Voldemort budził postrach we wszystkich dookoła, jednak mimo wszystko był też poniekąd udręką gdyż bardzo ale to bardzo chciała dowiedzieć się kim był i dlaczego tak często zawracał jej głowe. Jednak kiedyś powiedział  jej coś. Ten głos.. tak dobrze go znała. Była pewna ,że nie słyszy go po raz pierwszy ale mimo wszystko nie wiedziała do kogo należał. Często zastanawiała się kto mógł to być czyżby to był Ron? A może Harry? Jednak w głębi duszy wiedziała ,że to nie był żaden z jej bliskich przyjaciół. Rozmyślała nawet o swoich mugolskich znajomych jednak nikt nie przychodził jej do głowy. Swoich przyjaciół na pewno rozpoznałaby od razu. Jednak to był ktoś tajemniczy.. ktoś inny. Zastanawiało ją też dlaczego,  tylko ten jeden raz się do niej odezwał. Stało się to zaraz po zakończeniu bitwy o Hogwart przed rozpoczęciem wakacji. Ten jeden jedyny raz. Te myśli o nim i jego słowa zaprzątały jej głowę całe wakacje. "W rzeczywistości znasz mnie bardzo dobrze ,Granger."
Właściwie to dlaczego on mówił do niej po nazwisku?
"Ale i tak nie znasz mojego prawdziwego ja. Jesteś jedyną która na prawdę może je dostrzec.
Codziennie się widujemy. Nie koniecznie darzymy się sympatią. Wręcz przeciwnie."
Te słowa zapadły dziewczynie w pamięć. Jednak nie wiedziała. Któż to mógł być. Tylko tyle jej powiedział. Pare zdań które mąciło jej głowę całe dwa miesiące. Już nie długo miała wrócić do swojego drugiego domu. 
Do Hogwartu.
Razem z Harrym, Ginny, Ronem i resztą uczniów aby dokończyć ostatni rok nauki.
W ostatnim roku w Hogwarcie dziewczyna postanowiła zaszaleć oczywiście zawsze znajdzie czas na naukę oraz przeczytanie książki, jakże mogło być inaczej gdyż to było całe jej życie? Można by nawet uznać ,że poniekąd była to jej pasja.
Jednak postanowiła, że skoro jej historia z Hogwartem się powoli kończy to chciała zrobić coś innego, coś spontanicznego. Chciała żeby w tym roku odrzucić wszelkie zmartwienia na bok i cieszyć się tymi magicznymi chwilami w zamku. Nie ma Voldemorta. Czarodzieje są bezpieczni. A już na pewno nie będzie się przejmowała żadnymi docinkami z strony wstrętnych ślizgonów a podejrzewa ,że w tym roku będzie ich wyjątkowo dużo tym bardziej po bitwie. A już na pewno nie będzie się przejmować jakimś tlenionym Malfoy'em. Głupią fretką która uważa się za najprzystojniejszego, najmądrzejszego i w ogóle najlepszego. Co z tego ,że jest przystojny? Nie może sobie od tak wszystkimi rządzić, nie zrobił nic by na to zasłużyć. Zaraz, zaraz chwileczkę można powtórzyć? On jest przystojny? O czym ta nasza Panienka Granger w ogóle myśli...Ręce i nogi opadają.
Już za tydzień znajdzie się w Hogwarcie. Odbudowanym, nowym..
Nareszcie wszystko będzie w porządku..
Będzie miała własne dormitorium.
No właśnie!
Hermiona Granger wybitna uczennica szkoły Hogwart została  Prefektem Naczelnym! 
Nie pozwoli nikomu sobie w kasze dmuchać.
Co jak co ale zadziorna z niej dziewczyna.


Kilka dni później..

-Cześć Gin, cześć Harry. Hej Ron. - Dziewczyna przywitała się ze swoimi przyjaciółmi i już szli Pokątną.
-Harry? Ron? Co musicie jeszcze kupić? - zapytała dziewczyna naturalnym tonem aby nie zorientowali się ,że chcę się ich pozbyć. Choć na chwilę.
-Ja muszę kupić nową szatę wyjściową. -odpowiedział Harry.
-A ja nowy kociołek.. Albo i dwa.. - powiedział Ron. Wiedział ,że Snape na pewno i w tym roku jak i w każdym innym się na niego uweźmie.
-Ja muszę iść kupić podręcznik do Numerologi.. -powiedziała dziewczyna.
-Hermiono ,ale ty w tym roku nie masz Numerologi - odpowiedzieli obydwoje zdumieni.
-Owszem. Ale to nie znaczy ,że nie mogę się czegoś nauczyć- wydukała i z trudem się uratowała.
-W takim razie idź z Ginny i spotkajmy się pod Olivanderem za pół godziny.
-Dobrze.
Dziewczyna ,źle się czuła z tym ,że musi okłamywać swoich dwóch najlepszych przyjaciół.
Ale niestety czasami sytuacja wymaga poświeceń, a tym bardziej dla jednej z naszych  bliskich osób, a niestety nie dało się nie zauważyć ale coś się działo z jej rudowłosą przyjaciółką. Musiała czym prędzej się dowiedzieć. Tak po za tym ,że Hermiona była najmądrzejszą czarownicą od czasów Roweny Ravenclav, była również strasznie ciekawska, jednak w tej sytuacji chodziło tylko o dobro jej Ginny. Wiedziała w głębi duszy ,że na pewno by ją zrozumieli i postąpili tak samo gdyby sytuacja tego wymagała.
Hermiona spojrzała kątem oka na swoją smutną przyjaciółkę ,odwróciła się i od razu zapytała widząc ,że w pobliżu nie ma już chłopców.
-Gin.. co się dzieje.. powiedz. -wyszeptała.
Rudowłosa spojrzała tylko na brązowooką dziewczynę ,już chcąc powiedzieć ,że nic.
Kiedy ta zagrzmiała jak burza tysiąclecia.
-Ginny! Cholera jasna! Tylko nie mów ,że nic przecież nie jestem ślepa! Widzę ,że coś się dzieje!-wydarła się wysokim tonem jednak tak aby nie usłyszała ją cała Pokątna. Nie chciała przecież zwracać uwagi wszystkich ludzi. Rudowłosa spojrzała błagalnie z łzami w oczach. Teraz Hermiona się zastanowiła czy aby na pewno dobrze zrobiła ,że aż tak naskoczyła na swoją przyjaciółkę ,która zamiast krzyków i ryków wymagała po prostu zrozumienia, wysłuchania a przede wszystkim pocieszenia.
Zrozumiałam. Źle zrobiłam ,że tak na nią nakrzyczałam ale myślę ,że nic innego nie dałoby rady przekonać do powiedzenia prawdy od tej małej rudej istotki.
Mimo wszystko, Hermiona czuła ,że zawiodła więc czym prędzej postanowiła to zmienić.
-Ginny.. skarbie, przepraszam. Po prostu się martwię.. - powiedziałam przepraszającym tonem.
-Wiem. Ja też przepraszam. Powinnam Ci powiedzieć, nie powinnam przed tobą niczego ukrywać- wybełkotała przez gromadę łez spływających po jej policzku.
Już chciałam się zapytać ale ona tylko powiedziała załamanym głosem
-Harry... on mnie chyba, chyba..mnie zdradza. 

piątek, 13 września 2013

Prolog.

Tajemniczy mężczyzna.
próbuje nękać jej głowę.
Silna czarownica obawia się uczucia.

Mądra ale tak na prawdę nikt jej jeszcze nie odkrył.
Zakochana w książkach.. nauce.
Dużo cierpiała.
Wiele zwyciężyła.
Dumna z tego kim jest nie pokazywała swoich wad.
Idealna dziewczyna którą jedna jedyna
 na świecie rzecz mogła zranić.
Nie to nie było zakochanie ,nie to nie była zdechła rybka.
To było jej pochodzenie.
Jej krew.. nie była czysta.
Była tylko głupim dzieckiem mugoli które nie zasługiwało na uczenie się w świecie Magii.
Ale jednak.
Jest czarodziejką.
To coś MUSI znaczyć.
Nie jest zwykła.
Mówiono na nią szlama
Udawała ,że miała to gdzieś.
W środku cierpiała.
Nocami płakała.
Przez jednego ,bezczelnego arystokratę.
i jego głupią bandę.
Dracona Malfoya.


___________________________________
Cześć. Moja pierwsza notka :) Mam nadzieję ,że się podoba? ;d
Hmm. Nast. Notka jutro lub po 00:00 :)
O ile zdążę przepisać z mego notatnika na komputer.
Przepraszam ,za to ,że taka krótka notka . Ale ta pierwsza właśnie taka miała być.:) 

czwartek, 29 sierpnia 2013


Witam.:) 

Będę tutaj pisała opowiadania związane z Harrym Potterem, teraz jestem w trakcie pisania o Dramione.:)

Piszę też o dziewczynie która, nie ma zwykłego życia. Ma problemy miłosne jak każda nastolatka.. tyle ,że ona nie jest zwykłą nastolatką. Ona jest dziewczyną wilkiem:) Chętnych zapraszam tu:
 http://nutkawsercu.blogspot.com/