No pięknie!
Więc teraz mam dwie teorie.
Ta najprawdopodobniejsza czyli ,Snape ma o mnie mordercze myśli albo po prostu jestem przeziębiona.
Ale zapewne ta pierwsza jest prawdą.
Kichnęłam.
Cholerny Snape!
Malfoy się zaśmiał.
Spojrzałam na niego wrednym,złym ale pytającym wzrokiem.
-Czyżbyś myślała szlamciu ,że opiekun Slytheinu ma o tobie mordercze myśli? - zaśmiał się kpiąco.
-Co do..
Powstrzymałam się z trudem ,żeby znów nie powiedzieć tego słowa.
Ale tak w ogóle to skąd on do jasnej cholery wie..
Cholera. Znów.
No tak. Legilimencja.
-Jakim prawem ty przebrzydły i podły Ślizgonie grzebiesz w moich myślach! -krzyknęłam szeptem.
Zaśmiał się.
-Takim jakim ty wchodzisz mi do łazienki kiedy biorę prysznic.
Zaczerwieniłam się.
-Trzeba było się zamknąć!
-Zamknąłem się.. ale najwidoczniej użyłaś jakiegoś zaklęcia by mnie pooglądać .. nago. Trzeba było po prosić.Być może bym się zgodził za to samo w zamian..-zamruczał mi do ucha.
Przez tego Ślizgona najlepiej już na zawsze przybiorę czerwony odcień twarzy!
-Nie prawda! Dobrze wiesz ,że tego nie zrobiłam.
Zaśmiał się głośniej.
Ale nie zdążył nic powiedzieć ponieważ zadzwonił dzwonek a ja.. uciekłam.
Właściwie to wyparowałam.
Kiedy już oddaliłam się dość daleko od klasy eliksirów zwolniłam tępo.
I w ciszy udałam się do nieszczęsnej szatni od Quiditcha.
Co ten Malfoy sobie w ogóle myśli!
Że jest kurcze jakimś królewiczem i może mi do myśli zaglądać?!
Co to. To nie.
Może sobie jedynie pomarzyć ten wredny,chamski,arogancki Ślizgon!
Dobze wiedział ,że nie użyłam zaklęcia aby wejść podziwiać jego arystokratyczny tyłek!
Specjalnie to zrobił!
Jak dobrze ,że zobaczyłam tylko tył..
Przecież mógł zamknąć te głupi drzwi i nie czułabym się winna!
A może jemu właśnie o to chodziło?
O to ,żebym czuła się winna?
Jeżeli tak to mu się to udało!
Nie dość ,że mieszka za ścianą to jeszcze muszę dzielić z nim łazienkę!
Ugh.. głupia dziewczyno.
Gdy już dotarłam do szatni dziewcząt przeszedł mnie dreszcz.
Dreszcz strachu..
Nie lubię latać na miotle.
Co ja gadam.. ja na niej NIE UMIEM latać!
Przeprałam się w podstawowy strój i wyczekiwałam na resztę dziewczyn.
Jeden plus Quiditcha.
Mamy go z 6 klasami.
To znaczy z Ginny.
I dwa minusy.
Mamy je z chłopakami.
W dodatku ze Ślizgonkami i Ślizgonami.
Czyli z Malfoy'em.
Ekstra.
Kiedy wyszłyśmy z szatni na boisko Ślizgoni i Ślizgonki na nas czekali.
A zaraz za nimi stała pani Hooch.
-Witam wszystkich na pierwszej w tym roku lekcji latania!
Będziemy grali w Quiditcha w grupach mieszanych.
Wszyscy jęknęli.
-Bez jęków proszę!
No to może kapitanem jednym będzie Malfoy a drugim Potter?
Wysąpili z rzędu z grymasem na twarzy.
-No to może pierwszy Pan Potter.
-Ginny. -odpowiedział bez zastanowienia
-Panie Malfoy?
-Zabini.
I takim oto sposobem trafiłam do drużyny Malfoya.
-Granger! Wsiadaj na miotłę!
-Nie..
Blondyn podleciał do mnie w mgnieniu oka.
-Granger tylko mi nie mów ,że boisz się latać na miotle.
-Nie ja wcale..
-No to wsiadaj!
-Malfoy ja..
-Tak?
-Jabojesielatacnamiotleiniewsiadenaniazanicwzyciu.
-Co? - wybełkotał chłopak z rozbawienia.
-Jaa się boję latać na miotle i nie wsiądę na nią nigdy w życiu
-O mój Boże. Hermiona Granger czegoś nie umie!
-Malfoy..
-No nic. Będziesz musiała lecieć ze mną.-mruknął chłopak.
-ŻE CO?!
-No tak.Wsiadaj i nie gadaj Granger.Wiesz..zawsze mogę cię zrzucić.
-Boże dopomóż..
-Modlenie nic nie da Granger. Wsiadaj.
Wsiadłam za Malfoyem i złapałam go za tors jak gdyby był jakimś misiem którego miałabym nigdy nie puścić.
-Granger.. możesz troszkę bo nie mogę oddychać.. -zaśmiał się chłopak.
A ja pod wpływem tego zmniejszyłam troszkę uścisk.
Dopiero teraz zdałam sobię sprawę ,że przytulam się do Malfoya.
Do mojego wroga numer jeden.
No cóż. Takie okoliczności a nie inne. Jestem skazana.
Ginny patrzała na mnie zdumionym wzrokiem.
Harry był lekko zdezorientowany.. A Ron.. on był.. hm.. wkurzony?
Tak. To było lekkie określenie tego w jakim był stanie.
No cóż.
Malfoy chyba specjalnie ale robił wywroty do góry nogami latał w górę później nagle w dół. Chyba myślał ,że zwymotuje czy coś.
I miał rację.
Latanie nie jest na mój żołądek.
Gdyby nie to ,że skończył się mecz ,wygraliśmy i właśnie wylądowaliśmy.. to pewnie teraz bym się zwymiotowała na tego upiornego blondyna.
Za wygraną każdy z drużyny dostał po 10 punktów dla swojego domu.
Ja też.
Nie patrząc na nic szybko zeskoczyłam z miotły Malfoya i pobiegłam do szatni dziewcząt.
-Hej Miona.
-Hej Ginn.
-Czemu ty..
-Słuchaj Ginny nie miałam wyboru. Wiesz jaki jest Malfoy kazał mi grać i koniec .Dobrze wiesz ,że nie umiem i boje się latać więc byłam skazana.
-Dobrze już dobrze. Przecież było widać ,że nie chciałaś tam być.
-Dzięki ,że choć ty rozumiesz.. Ah. Zapomniałabym mogłabyś w Sobotę u mnie nocować?
-No pewnie a coś się stało?
-Musimy pogadać..
-Ok.
Po stresującym meczu udałam się na dalsze lekcje które.. minęły dość spokojnie.
Okazało się ,że dziś nie mamy Obrony Przed Czarną Magią ponieważ nowy Profesor się rozchorował.
No cóż.
Po lekcjach szybko udałam się do mojego dormitorium.
I na moje szczęście nikogo z moich towarzyszy mieszkalnych nie spotkałam.
I dobrze.
W dormitorium wskoczyłam na łóżko niczym pantera wyciągnęłam książkę mugolskiego autora i zaczęłam czytać.
Była to książka bardzo dobra. Książka "Romeo i Julia" była lepsza d tych całych książek Lockharta co przyznać musiał sam Draco Malfoy.
Wybiła 21.00
Czas się naszykować na patrol.
Mam godzinę..
Szybko wstąpiłam do łazienki i wzięłam prysznic.
Po prysznicu spojrzałam na zegarek 21:34
No dobra. Teraz się ubiorę.
Dziś postawiłam na coś z pazurem. To znaczy bluzka z dość niegrzecznym napisem ,bardzo obcisłe spodnie a do tego zwykłe czarne trampki i zwykła branzoletka.
21:54
Wychodząc zamknęłam drzwi i udałam się przed portret gdzie miał czekać a mnie Malfoy.
Jak się okazało on też był wcześniej.
-Hej-mruknął tylko.
-Cześć.
Szliśmy korytarzami w ciszy która nam nie przeszkadzała co było dość dziwne ,bo dla innych mogła się wydawać niezręczna dla nas nie była.
Przeszliśmy chyba cały Hogwart nie zwracając uwagi na godzinę.
-Która godzina? -zapytałam dość nie śmiało.
-Czekaj.
Chłopak spojrzał na zegarek i wybauszył oczy.
-3:23
-Malfoy.. mieliśmy skończyć o drugiej.. i jeszcze.. czy od 3 nie patroluje Snape?
-Osz ty w dupę!
Nagle usłyszeliśmy z daleka znajome odgłosy.
-Snape! O cholera!
-Uciekamy!
Biegliśmy dość szybko a tuż za nami Snape który groził ,że jak nas tylko złapie od razu dostaniemy szlaban na miesiąc!
-Granger! Szybciej!
-Już nie mogę!
Nagle moje nogi oderwały się od podłogi i to co zobaczyłam zdziwiło mnie,rozśmieszyło mnie i również lekko zdenerwowało.
-Co ty do cholery robisz głupku! Natychmiast mnie puść!-roześmiałam się na cały głos.
A śmiech jak każdy chyba wie jest dość zaraźliwy i teraz Draco Malfoy biegł niosąc mnie na rękach roześmiany w cały głos.
-Cicho być ! Snape za nami!- ale mimo jego poważniejszego głosu nadal się śmiałam.
On również długo nie został poważny bo po chwili roześmiał się w głos.
-Ej musimy wyjść z zamku.Inaczej czeka nas szlaban.
-Dobra! Byle daleko od Snape! -krzyknęłam roześmiana.
Wybiegliśmy na zewnątrz i jak się okazało nie było wcale tak ciepło.
Gdyby nie to ,że byłam w ramionach Draco to zamarzłabym chyba na śmierć.
Nagle Malfoy natchnął się na jakiś korzeń przez co wylądował na mnie.
Leżeliśmy tak dość długo nie wiem czy godzinę,dzień,miesiąc czy też może rok.Nie interesowało nas to. Najważniejsze ,że byłam tam ja.
Ja i on.
My.
Przez ten cały czas patrzeliśmy sobie w oczy.
-Masz ładne oczy- wybełkotał Malfoy.
-Ty też niczego sobie- wymamrotałam jak w transie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
<3 Niedobra, przerwać im?! W ciągu 3 dni nowy rozdział. Amen.
OdpowiedzUsuńOoo końcówka przesłodka <3
OdpowiedzUsuńzwolniłam tępo ? xd można tępo zwolnic ? xd ,,tempo xd'' :) (tak na przyszłość). A i fajny rozdział :*
OdpowiedzUsuń~Bella